Pandemia spowodowała, że musieliśmy ograniczyć kontakty ze swoimi bliskimi i z otoczeniem. Pojawiły się jednak, głównie w mediach społecznościowych, swoiste grupy wsparcia. Choćby takie, jak „Widzialna Ręka – Bydgoszcz”, która w sieci powstała jako jedna z pierwszych, gdy koronawirus u nas zaatakował. To akurat profil pomocy ogólnej, ale są też i jakby branżowe, przykładowo: „Niesiemy pomoc dla szpitali – Bydgoszcz – Koronawirus”. Internauci oferują bezinteresowną pomoc w Bydgoszczy i okolicach. Wtedy już nie w internecie, ale w rzeczywistości.
Mija 1,5 miesiąca od rozpoczęcia walki z COVID-19. Dzisiaj tą walką jest nie tylko prawie masowe szycie maseczek ochronnych, produkcja przyłbic i robienie zakupów dla starszych bydgoszczan.
Mieszkania za złotówkę
- Razem z mężem prowadzimy firmę, która wynajmuje mieszkania – mówi Aleksandra Wiśniewska. - Tak się złożyło, że możemy pomóc. Zdecydowaliśmy się udostępnić w ścisłym centrum Bydgoszczy kilka kawalerek medykom, którzy w swojej pracy walczą z koronawirusem, ale po tej pracy boją się wrócić do swoich domów z uwagi na niebezpieczeństwo zakażenia bliskich. Opłata za kawalerkę to symboliczna złotówka plus zużycie mediów.
Kto chętny, może skorzystać. Trzeba spełnić warunek: udowodnić, że pracuje się w służbie zdrowia. - Wymagamy przedstawienia kopii umowy bądź kontraktu – dodaje pani Aleksandra. Oprócz propozycji takiego noclegu w komfortowych warunkach, przedstawiciele zawodów medycznych - o czym już informowaliśmy - mogą liczyć także często na posiłki sponsorowane przez osoby prywatne, a nawet ubezpieczenia.
Dezynfekcja gratis
Nie tylko personel medyczny dostaje wsparcie. Właściciel firmy zajmującej się dezynfekcją pomieszczeń też pomoże. Ogłasza się w ten sposób: „Jeśli jesteś na przymusowej kwarantannie lub ktoś z twojego otoczenia przebywa na niej, boisz się zarażenia bliskich koronawirusem i skażenia swojego mieszkania – pomogę w potrzebie. Przeprowadzę dezynfekcję nieruchomości poprzez ozonowanie. Całość usługi oczywiście darmowa”.
Ktoś inny ofiaruje drewno opałowe (jak to określa "stare palety, zrzyny - szał to nie jest, ale palić można"). Studentka chce pomóc wytłumaczyć za darmo online dzieciom zadania z języka angielskiego. Ktoś w ten sam sposób „podreperuje” ucznia w niemieckim, matematyce czy fizyce. Położna, zarazem doradca laktacyjny, udzieli z kolei porad na telefon kobietom ciężarnym i młodym mamom.
Komuś był potrzebny telewizor (najlepiej na pilota, działający!), więc szybko się znalazł, 4-letni, 32-calowy, prawie nowy. Komuś brakowało materaca do łóżeczka dziecięcego, to raz-dwa je załatwiono, z dowozem w ciągu niecałej godziny.
Firmy, które kojarzone są tylko z jedną branżą, w dobie koronawirusa dają się natomiast poznać z zupełnie innej strony. - Towar po likwidacji sklepu z odzieżą medyczną trafił do szpitala zakaźnego w Bydgoszczy – opowiada nam wolontariuszka. - To było m.in. kilkanaście bluz, par spodni i fartuchów. O darmowy transport zadbała spółka Corimp, która na co dzień zajmuje się przecież wywozem śmieci.
Zdarzają się też formy pomocy niematerialnej. - Osobom, które pozostają w domowej kwarantannie w naszym mieście, oferujemy wsparcie psychologów z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 1 i 2 – informują w biurze prasowym Urzędu Miasta Bydgoszczy. Okręgowa Rada Adwokacka w Bydgoszczy organizuje pomoc prawną dla pracowników służby zdrowia, mających wątpliwości dotyczące swoich uprawnień i obowiązków, związanych ze swoją pracą w trakcie pandemii. Akcja organizowana jest we współpracy z tutejszą Okręgową Izbą Lekarską.
Z niedowierzaniem
Niektórzy mieszkańcy miasta są zaskoczeni, że ktoś w tych trudnych czasach wyciąga do nich pomocną dłoń bezinteresownie. Wolontariuszka, która starszym bydgoszczanom pomaga robić zakupy, wspomina: - Dzisiaj po rozmowie z jednym z moich „klientów” uświadomiłam go, że nie płaci się za usługę wysłania kogoś innego po zakupy. Dałam mu numery i prosiłam, żeby się kontaktował i nie bał. Inna pani również stwierdziła, że jej nie stać, aby opłacić pomoc. A to przecież jest wolontariat, a nie usługa odpłatna.
