„Wzywamy do opróżnienia lokalu i przekazaniu go do dyspozycji Rejonu Obsługi Mieszkańców. W przeciwnym razie Spółka będzie zmuszona wystąpić do Sądu celem odzyskania wyżej wymienionego lokalu”. Taką informację dostała emerytka z Bydgoszczy pod koniec sierpnia 2024 roku.
- To za długi mieszkaniowe sprzed kilkunastu lat - wskazuje kobieta. Mieszka w socjalnej kawalerce, należącej do miasta, ale to nie ten lokal zadłużyła.
Przypomnijmy, czytelniczka opowiadała nam: - Dawniej mieszkałam z mężem w innym jednopokojowym mieszkaniu komunalnym. Dzieliliśmy się rachunkami. Mąż opłacał m.in. czynsz. Wierzyłam, że to robi. Zresztą chodził na pocztę z papierową książeczką opłat. Po latach wydało się, że kłamał. Nie płacił. Zadłużenie wynosiło jakieś 53000 złotych. Dostaliśmy wyrok eksmisji. Miasto przydzieliło nam inną kawalerkę. Tę, którą obecnie zajmuję. Tyle, że ta aktualna ma już gorszy standard. Przeprowadziliśmy się do niej w 2011 roku. Spłacaliśmy ratami dług za poprzednie mieszkanie. Odkąd mąż zmarł w 2015 roku, sama oddaję niewielkie raty. Teraz mam jeszcze 22000 złotych do spłaty.
Chwilówki na męża
Umowa najmu seniorce skończyła się ostatniego lipca br. - Administracja nie zgodziła się jej przedłużyć. Miałam się wyprowadzić. To dlatego, że nie spłaciłam zadłużenia za poprzednie, czyli komunalne mieszkanie. Racja, ale nie mam możliwości płacić więcej. Szansy na przeprowadzkę do kogoś z rodziny lub wynajem klitki tak samo nie mam. Miasto nie wzięło pod uwagę tego, że tutaj, gdzie mieszkam od 13 lat, opłaty robię regularnie. Dostaję 1900 złotych emerytury. Nie mogę zwiększyć sobie raty, bo oprócz zaległości za poprzednie mieszkanie, spłacam dawno zaciągnięte chwilówki. To znaczy: mąż je wziął, ale po śmierci dług przeszedł na mnie, gdyż byłam jego żyrantem.
Wdowa nie wyprowadziła się. - Na przełomie sierpnia i września administracja zagroziła, że skoro dobrowolnie nie opuszczę mieszkania, to doprowadzi do mojej eksmisji. Nocami spać nie mogłam z nerwów. Nie mogę dorobić, żeby uregulować stary dług w całości, bo schorowana jestem. Nikt nie zechce przyjąć do roboty kobiety w podeszłym wieku, w dodatku bez nogi.
Kobieta jeździ na wózku inwalidzkim. Amputowano jej jedną nogę. Inne choroby także jej dokuczają. Musi jednak sobie radzić, bo jest sama. Dorosłe dzieci mieszkają daleko, ale do matki zaglądają. Jak trzeba pilnie pomóc inwalidce, to może ona liczyć na sąsiadów.

W Administracji Domów Miejskich w Bydgoszczy, zarządzającej budynkiem, w którym lokatorka mieszka, przyznawali wówczas: - Trudna sytuacja tej pani jest nam znana, dlatego w przypadku zawarcia z nią ugody na spłatę zaległego zadłużenia, sprawa ponownego zawarcia umowy najmu będzie ponownie rozpatrywana.
Przełom w sprawie starszej bydgoszczanki. ADM Bydgoszcz reaguje po naszym artykule
Historię starszej pani opisaliśmy 5 września. Nastąpił zwrot w sprawie. - Przespałam pierwszy raz całą noc, wreszcie bez nerwów - mówi bydgoszczanka. - Czuję się jak nowo narodzona.
Czytelniczka cieszy się, bo otrzymała kolejne pismo z ADM, tym razem z pozytywną informacją. - Administracja zgodziła się na to, żebym spłacała zadłużenie w ratach. Będą wynosiły 550 złotych miesięcznie. Pierwszą od razu zapłaciłam. ADM pozwala mi mieszkać pod dotychczasowym adresem. Po zrobieniu wszystkich opłat i oddaniu rat zostanie mi może 600 złotych na życie, chociaż w tym miesiącu znacznie mniej, pewnie 200. Będzie jednak dobrze. Mam też znowu szansę na ponowne podpisanie umowy najmu.
