Tyle słów słyszę o tym, że szkoda Filiżanki, dlatego zwracam się do ciebie, żebyś pomogła/pomógł mi znaleźć kogoś, kto pięknie wykorzysta to miejsce” – taki post pojawił się kilka dni temu na fejsbukowym profilu „Filiżanki – ładnych rzeczy i herbaty”.
To miejsce na śródmiejskiej ulicy Krasińskiego, tuż przy Gdańskiej, po dekadzie prowadzenia z zapałem i miłością, skupiające wierną klientelę, właśnie przestaje istnieć. Kolejny „kultowy” punkt handlowy, oryginalny, klimatyczny, odchodzi do historii, mimo że do bólu zasmuca to jego wielbicieli. To nie sklep ze śrubkami, czego świadomość mają obie strony lady, stąd tak nietypowy, wzruszający apel osoby, która włożyła w niego tyle serca. Jako żywo przypomina to historię sprzed niecałego roku, gdy nowej rodziny – właśnie tak, nie „właścicieli”, a „nowej rodziny” – dla nieodległej od „Filiżanki” kawiarni „Fanaberia” szukała z powodów osobistych jej założycielka. Kto choć raz pił kawę i kosztował autorskich słodkości w podwóreczku na ulicy Gdańskiej rozumie, dlaczego temu nietuzinkowemu miejscu potrzebny był ktoś i specjalny, i na swój sposób odpowiedni. Życie napisało swój scenariusz, „Fanaberia” przetrwała.
I choć z całego serca życzylibyśmy sobie podobnego happy endu dla oryginalnego połączenia sklepu z antykami z herbaciarnią, pewnie trudno się tego spodziewać. Czy sentyment to mocna waluta do płacenia rachunków? Niestety, nie. Podobnych szarpnięć bydgoskolubnego serca doświadczaliśmy, gdy z mapy Śródmieścia, z samego serca „salonu miasta”, zniknęła najstarsza w mieście księgarnia z Gdańskiej 17. Znana pokoleniom bydgoszczan, z charakterystyczną antresolą, witrynami, wejściem, również została pokonana przez ekonomię. Wkrótce ma pojawić się w tym miejscu restauracja, której najemca został poproszony o zachowanie historycznych elementów. Na marginesie, wbrew nadziejom zarządcy lokalu, nie było dzikiego tłumu chętnych do objęcia tego, z pozoru luksusowego, adresu. Co zdaje się tylko potwierdzać regułę.
Odrobinę wyżej wspomniałam o wyjątkowym klimacie „Filiżanki” i zrozumieniu, dlaczego charakter miejsca potęguje smutek rozstania z tą historią. Wszak „to nie jest zwykły sklep ze śrubkami”. Ale oto właśnie informacja z przysłowiowymi śrubkami w tle również poruszyła mieszkańców miasta. Dworcowa 49, przy której od blisko 35 lat działał „Motozbyt”, również nie będzie już taka sama. Dziś kończy działalność sklep, w którym wielu z nas niezawodnie zaopatrywało się w akcesoria motoryzacyjne.
Nasze sentymentalne żale na niewiele się zdadzą. Zmartwieni internauci piszą, że to wszystko przez ekspansję banków i innych sieciówek. Pomyślmy tylko jednak, kiedy sami wybraliśmy się na Gdańską czy Dworcową po pasek klinowy, herbatę czy książkę. Przyznajmy, że sami szukamy i kupujemy trzy czwarte rzeczy (także te z „duszą”) w sieci. Do tej sieci przenoszą się zresztą również banki, więc winy nie należy szukać tam.
Czy uda się znaleźć receptę na skuteczne ożywienie ścisłego centrum Bydgoszczy? Z problemem próbują się zmierzyć inicjatorzy ruchu społecznego #AkcjaDlaŚródmieścia. Trwa zbiórka podpisów pod apelem do władz.
– Trzeba brać przykład z innych miast, które stawiają na rozwój ulic handlowych, stworzyć rozsądną, wspólną strategię, nawiązać lepszą współpracę na linii miasto — właściciele prywatni – twierdzi frontman przedsięwzięcia, Michał Wysocki.
To kolejne podejście do prób reanimacji tego fragmentu centrum, w porównaniu z kwitnącą Wyspą Młyńską leżącego w zasadzie odłogiem. Na ile okaże się skuteczne?
Promyczkiem nadziei staje się zatem nowy projekt gastronomiczno-kulturalny, który oficjalnie będzie miał premierę 4 lutego 2025 roku. W Centrum Seniora „Dworcowa 3” powstała dostępna dla wszystkich „Miłość Cafe”, w której pracownikami będą osoby zagrożone wykluczeniem społecznym, a w szczególności niepełnosprawni. Dajmy im szansę, byśmy za chwilę nie musieli znów żałować.
