Przetarg na oczyszczanie dziewięciu rejonów miasta już jest rozstrzygnięty. Miasto podzieliły między siebie trzy miejscowe firmy. Cormp wziął cztery rejony - m.in. Fordon, Miedzyń i Błonie. Remondis kolejne cztery, w tym Śródmieście oraz północno-zachodnią Bydgoszcz. Obszar m.in. Wzgórza Wolności i Glinek przypadł miejskiej spółce ProNatura.
[break]
Duża kasa, wiele zadań
Zgodnie ze specyfikacją przetargową, firmy muszą przede wszystkim zainstalować własne kosze uliczne. Sprzątanie obejmuje także odśnieżanie jezdni, czyszczenie przystanków i utrzymanie w czystości torowisk tramwajowych. Pieniądze, jakie płaci miasto, nie są małe - wystarczy powiedzieć, że na utrzymanie w czystości Śródmieścia ratusz w ciągu roku planuje wydać 1,1 mln zł, a rejon ProNatury to koszt 133 tysięcy złotych.
Naszą redakcję zaalarmował Czytelnik, który zauważył pracowników firmy (spoza listy zwycięzców), porządkujących przystanek przy kładce na ul. Wiślanej. - Warto zwrócić uwagę, że w specyfikacji zamówienia jest oznaczona strefa sprzątania wokół przystanku, więc to zgarnianie śmieci przy Wiślanej z chodnika na trawę nic firmie nie daje, bo ten teren też ma obowiązek sprzątać - zauważa dobrze zorientowany w temacie pan Jarosław.
- Firmy sprzątające są przez inspektorów Urzędu Miasta Bydgoszczy kontrolowane na bieżąco i bez wcześniejszych zapowiedzi - zapewnia Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta miasta. Jak ustaliliśmy, okolicę przystanku przy Wiślanej sprząta Remondis. Ale nie bezpośrednio. - Mamy podwykonawcę, który zajmuje się oczyszczaniem przystanków - wyjaśnia „Expressowi” Alina Dembek, wiceprezes Remondisu. - Specyfikacja przetargu nakazuje czyszczenie okolicy do 15 metrów po jednej i po drugiej stronie przystanku, oraz metr od krawężnika ograniczającego chodnik od ewentualnego pasa zieleni.
Jak się okazuje, po naszych zgłoszeniach pani wiceprezes pojechała na Wiślaną, by sprawdzić, jak wygląda sytuacja. - Jestem właśnie na miejscu, na przystanku, i na określonym terenie wszystko jest w porządku - zapewniła nas. Dodała, że podwykonawca zabiera zgarnięte śmieci do kontenera na Grunwaldzkiej.
A w lasku brudno
Przy Wiślanej jest też inny problem. To lasek między przystankiem a cmentarzem. - Jest potwornie zanieczyszczony, butelki, odpady kwiatowe - mówi Alina Dembek.
- Tyle że sprzątanie lasku przy kładce na Wiślanej to już nie jest nasza sprawa...
Jak ustaliliśmy, lasek to teren miasta. Rzadko jest sprzątany. - Obowiązuje oczywiście ustawa o utrzymaniu czystości w gminach, która nakłada na właścicieli nieruchomości czy zarządców pewne konkretne obowiązki, a straży miejskiej daje prawo karania w przypadku ich lekceważenia - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskiej straży. - Ustawodawca nie przewidział jednak możliwości karania gmin jako zarządców terenów. Więc nawet jeżeli jakiś strażnik bardzo by się uparł i chciał ukarać dyrektora zarządu dróg miejskich czy prezydenta miasta mandatem, nie może tego zrobić, bo nie ma takiego prawa...
Wczoraj nie udało nam się uzyskać opinii ratusza w sprawie zaśmieconego lasku. Do tematu wrócimy.