Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śpiewa, inspirując do czegoś ważnego

Magdalena Jasińska
Mieczysław Szcześniak razem z Krzysztofem Herdzinem i zespołem 8 marca wystąpi w Filharmonii Pomorskiej z programem „Songs From Yesterday”.
Mieczysław Szcześniak razem z Krzysztofem Herdzinem i zespołem 8 marca wystąpi w Filharmonii Pomorskiej z programem „Songs From Yesterday”. Magdalena Jasińska
Mieczysław Szcześniak - jego ostatnia płyta „Nierówni” została nagrana z brazylijskimi muzykami w Stanach Zjednoczonych. Wkrótce, bo 8 marca, wokalista wraz z Krzysztofem Herdzinem i zespołem wystąpi w Filharmonii Pomorskiej z programem „Songs From Yesterday”.

Płytę „Nierówni” dedykował Pan babci?
Ona była najlepiej znaną mi admiratorką piosenek przedwojennych. Ja się z nią nauczyłem śpiewać na dwa głosy, nawet nie wiem kiedy. Po prostu zawsze wydawało mi się, że śpiewanie w harmonii to rzecz naturalna. Ona miała piękny, wysoki, brzmiący głos – była niezwykłą osobowością i występowała dla mnie, szczególnie przy stole. Piosenki leciały z płyty i ona przymykała oczy, układała usta – występowała dla mnie, a przede wszystkim cieszyła się bardzo ze śpiewania. Nauczyła mnie tej radości i jestem jej za to bardzo wdzięczny, dlatego ta płyta jest dla niej.

Napisał Pan, że Pana rodzina jest wieloreligijna, wielokulturowa, czy to miało wpływ na odbiór tekstów ks. Jana Twardowskiego?
Taka scheda wielokulturowa daje człowiekowi, o ile ma trochę oleju w głowie, po prostu szacunek dla różnorodności ludzi. To ubogacające, że każdy z nas jest inny, a jeśli jeszcze sięga po coś większego od siebie, czyli swoje wyobrażenie Boga, tego porządku, który jest we wszechświecie, to należy mu się jeszcze większy szacunek. Ja w swojej rodzinie miałem przegląd wyznań chrześcijańskich, mojżeszowego i na dodatek w mojej rodzinie pojawił się Kurd syryjski, który jest muzułmaninem. Tak więc sporo tego.

Mamy teraz płytę, która jest balsamem dla duszy i co dalej. Przecież Pan nie ściągnie do Polski tych Brazylijczyków.
Ściągnę... częściowo tak. Planujemy trasę wiosną i jesienią. Graliśmy już jeden koncert w moim rodzinnym Kaliszu z Filharmonią Kaliską, dodatkowo na fortepianie zagrał także Krzysztof Herdzin, a na basie Marcin Pospieszalski. Spotkało się to z pięknym przyjęciem. Chciałbym, żeby te piosenki inspirowały do rzeczy ważniejszych niż tylko piosenki, żeby to się po prostu przydało. To mój ma być mały wkład w historię wszechświata (śmiech).

Dla niektórych młodych ludzi to będzie odkrycie. Bo nie wszyscy znają teksty ks. Jana.
Tak to też moja mała misja. Cieszyłem się Twardowskim, myśląc sobie, że jeśli będziemy jego teksty śpiewać, to szybciej wejdą nam w głowy tak piękne zdania jak „Spieszmy się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą”, chociaż tego tekstu akurat na płycie nie ma. Mam nadzieję, że parę innych wejdzie do języka potocznego.
Polecam tekst: „nawet grzech całkiem dobry jeśli grzechem nie chce być do końca”
Chociażby...

A co z Pana płytą gospel?
Jesteśmy na półmetku. W Los Angeles jestem członkiem chóru Life Choir, którego kierownikiem jest H.B. Barnum, wieloletni kierownik muzyczny Arethy Franklin.

Czy tam jest Pan członkiem chóru, czy solistą?
Kiedy jestem na próbie chóru, to jestem członkiem chóru, kiedy występujemy, to bywam i solistą. To jedno z moich najpiękniejszych przeżyć. Kiedy w ławkach siedząc ćwiczymy coś i ja śpiewam jakąś solówkę, a oni jak hukną obok mnie..., to jest piękne wrażenie. Piękno ich głosów, niesamowita wrażliwość i ekspresja – to moje jedno z cenniejszych doświadczeń życiowych. Myślę, że ta płyta wyjdzie w 2017 roku w USA, a być może w 2018 u nas w kraju. Nawet planujemy, aby chór za rok przyjechał do Polski i będziemy ogrywać tę płytę.

To jest już historia zamknięta albo otwarta. A kolejne projekty?
Nagrywamy też standardy jazzowe dla dzieci. Moja koleżanka, bardzo zdolna pianistka jazzowa Joanna Gajda napisała teksty polskie do instrumentalnych standardów jazzowych. Zagraliśmy już kilka koncertów w Filharmonii Szczecińskiej, wszystkim się to bardzo podobało, więc będziemy nagrywać i wydawać te standardy.

Liczy Pan swoje platyny, czy złote płyty?
Nie, ja akurat wydając płyty trafiłem na czas, kiedy kwitło piractwo. Pamiętam taką sytuację, że wychodziłem ze sklepu muzycznego na placu Zbawiciela w Warszawie i dokładnie przed tym sklepem stał pan i miał moją wówczas najnowszą płytę „Czarno na białym” za pół ceny i nawet uśmiechał się do mnie. Nic nie można było zrobić. Tak więc nikt nie wie, ile sprzedałem płyt, bo ludzie trochę nieświadomie biorą za darmo coś, co nie jest za darmo.

A jeśli chodzi o „Piosenki wczorajsze”?
„Songs from Yesterday” to nasze spełnienie drobne z Krzysiem Herdzinem. Wybraliśmy nasze ulubione piosenki. W trzy dni powstała ta płyta. Nagrywaliśmy je na żywo, tak jak nagrywały je nasze pierwowzory. Warto było... Nie wyobrażam sobie nie nagrać takiej płyty, śpiewając z genialnymi muzykami: Krzysio Herdzin, Robert Kubiszyn i Paweł Dobrowolski.

Ale Pan je świetnie zaśpiewał.
Dziękuję… Kierowałem się głównie interpretacją tekstu. Postanowiłem opowiedzieć tę historię po swojemu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!