„Nie/obecne” - hasło tegorocznego Festiwalu Prapremier odnosi się do praktyk i grup społecznych, które współcześnie są zagrożone zepchnięciem na margines życia.
Deski sceny zamieniły się w nawierzchnię drogi szybkiego ruchu. Od widowni oddzielają ją żółte barierki. W tle malowidło przypominające rozmazany mural. Tak wygląda spartańska scenografia do „Kina moralnego niepokoju”, które na inaugurację festiwalu przywiózł z Warszawy Nowy Teatr. Za barierkami troje młodych ludzi - długowłosy chłopak i dwie dziewczyny, lesbijki - kręci się w kółku, co jakiś czas przyspieszając krok do biegu. Pędzą, ale pełni wątpliwości i niepewni celu podróży, chwilami na skraju załamania nerwowego.
Na swej drodze często mijają zupełnie odmienną postać. To główny bohater XIX-wiecznego zbioru esejów „Walden, czyli w życie w lesie” - człowiek, który odrzucił miejską cywilizację, by zaszyć się w lesie i żyć w zgodzie z naturą. Świetnie zagrany (to chyba najlepsza rola w tym spektaklu) przez Krzysztofa Zarzeckiego, idealistyczny odludek chwilami jednak mówi do nas słowami bardziej kojarzącymi się z współczesnymi obrońcami natury, np. przykuwającymi się do drzew w obronie Puszczy Białowieskiej.
„Kino moralnego niepokoju” w reżyserii Michała Borczucha (cztery lata temu w Bydgoszczy wystawiał „Fausta”) i dramaturgii Tomasza Śpiewaka nie jest jedną opowieścią. Na całość składa się kilka wątków, pokazujących ludzi nie nadążających za współczesną cywilizacją. Tytuł spektaklu nawiązuje do jednego z tych wątków, zapożyczonego ze słynnego „Amatora” Krzysztofa Kieślowskiego - czołowego dokonania kina moralnego niepokoju w Polsce.
Wyrazistym wątkiem są też perturbacje robiącej karierę dziennikarską, bardzo zaradnej siostry (gra ją Marta Ojrzyńska) z dwoma braćmi (Jacek Poniedziałek i bardzo przekonujący w swej roli Marek Kalita), artystycznymi duszami, mającymi problem z zadbaniem o podstawy swej materialnej egzystencji.
Teatralny koktajl podawany przez Nowy Teatr składa się z wielu smacznych składników. Jako całość jest chyba jednak zbyt sycący. Barmani zbyt wiele chcieli zmieścić w jednym kieliszku.
W sobotę na festiwalu gospodarze pokażą zeszłoroczna premierę - „Trump i pole kukurydzy, wyreżyserowaną przez Pawła Łysaka. W niedzielę w programie aż trzy spektakle.
