Najniższa pozytywna ocena to B, można ją porównać do trójki w indeksie studenta. B+ to już czwórka i zarazem ocena pozwalająca spokojnie myśleć o przyszłości. Od kategorii naukowej zależy bowiem nie tylko prestiż, ale też wysokość subwencji na utrzymanie i rozwój potencjału dydaktycznego i badawczego, a także uprawnienia do nadawania w danej dyscyplinie stopni naukowych doktora i doktora habilitowanego czy prowadzenie szkoły doktorskiej.
Po ewaluacji odetchnąć mogą Politechnika Bydgoska (wszystkie dyscypliny naukowe tam prowadzone otrzymały minimum kategorię B+) i toruński UMK (nisko, na B, oceniono tam jedynie weterynarię). Gorzej wypadł bydgoski UKW. Jedną ocenę C, dla matematyki, można by jeszcze potraktować jako wypadek przy pracy. Poważnie niepokoić musi natomiast ocena B dla kierunków przez wiele lat wiodących na bydgoskiej akademii, a później uniwersytecie. Myślę tu o historii, biologii czy psychologii. Co się stało z kadrą naukową na tych kierunkach? Przecież historia, jeśli dobrze pamiętam, była dyscypliną naukową, w ramach której obroniono pierwszą pracę doktorską na bydgoskiej uczelni.
Dwie oceny A (studencka piątka - dla nauki o polityce i administracji oraz nauki o kulturze i religii) niewiele poprawiają ogólny wizerunek UKW. UMK takich piątek zebrał aż 12 (notabene, nauki o zdrowiu otrzymały B+, czyli czwórkę).
