Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sen Kopciuszka czy nieprawdopodobna historia bydgoskiej Akademii Muzycznej

Adam Willma
Adam Willma
Koszt najtańszej złożonej oferty to 393 miliony. Efekt – olśniewający pałac na wodzie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, przygotowujący się do Konkursu Chopinowskiego w 2025 roku powinni już ćwiczyć w nowych, komfortowych salach.
Koszt najtańszej złożonej oferty to 393 miliony. Efekt – olśniewający pałac na wodzie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, przygotowujący się do Konkursu Chopinowskiego w 2025 roku powinni już ćwiczyć w nowych, komfortowych salach. Materiały promocyjne
Krótka historia bydgoskiej Akademii Muzycznej powinna trafić do podręczników zarządzania. Jak w ciągu ledwie paru dekad z roli Kopciuszka i popychadła awansować na salony.

Wśród finalistów XVIII Konkursu Chopinowskiego znowu znaleźli się studenci z Bydgoszczy. Jakub Kuszlik zajął ostatecznie IV miejsce ex aequo z Aimi Kobayashi.

Henryk Martenka, publicysta, popularyzator muzyki i dyrektor Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Ignacego Jana Paderewskiego w Bydgoszczy nie ma wątpliwości: - Jeśli chodzi o pedagogikę fortepianową, jest to dziś najmocniejsza uczelnia w Polsce.

Ale nic nie dzieje się z dnia na dzień.

Łowca gwiazd

W 1961 roku w Bydgoszczy nie było jeszcze Akademii ani nawet filii łódzkiej uczelni muzycznej, która była jej zalążkiem. Zaledwie od czterech lat istniała jednak Filharmonia Pomorska, a na jej czele stał Andrzej Szwalbe, dla którego fortepian był instrumentem najważniejszym.

Szwalbe zwrócił się wówczas do profesora Jerzego Żurawlewa, tego samego, który w 1927 roku wymyślił Konkurs Chopinowski, z prośbą o konsultację. Pytał, co zrobić, aby wzmocnić fortepian w Bydgoszczy. Obaj wymyślili Konkurs im. I.J.Paderewskiego, w który włączył się prof. Henryk Sztompka, wielki pianista, uczeń Paderewskiego. W taki sposób fortepian zdominował bydgoską przyszłość muzyczną.

Gdy pojawiła się filia Wyższej Szkoły Muzycznej w Łodzi i pojawili się pierwsi studenci, do Bydgoszczy trafił Jerzy Godziszewski, który był laureatem VI Konkursu Chopinowskiego.

- Andrzej Szwalbe pilnie obserwował to, co działo się na muzycznym rynku w Warszawie i był kimś w rodzaju head huntera – opowiada Henryk Martenka. - Szukał ludzi, którzy mogliby tę bydgoską tkankę muzyczną uzupełnić. Najpierw sprowadził Jerzego Godziszewskiego, który osiadł w Bydgoszczy na stałe i od samego początku był jasną gwiazdą tej uczelni, choć jako osobowość był raczej wycofany i skromny. Niedługo później pojawił się Jerzy Sulikowski, laureat konkursu pianistycznego w Genewie. Kolejna była Tatiana Szebanowa, znakomita chopinistka oraz jej mąż, Jarosław Drzewiecki. Później pojawiła się Ewa Pobłocka. I Katarzyna Popowa-Zydroń.

Uwieńczyła dzieło.

Nic oprócz przyszłości
Postęp pojawiał się stopniowo: - Studenci coraz częściej brali udział w konkursach i odnosili sukcesy, aż wreszcie pojawił się Rafał Blechacz, a z nim boom zainteresowania Akademią – wspomina prorektor prof. Maria Murawska. - Nie był to tylko szczęśliwy traf, ale raczej stopniowe budowanie marki.

Tryumfalne i bezapelacyjne zwycięstwo Rafała Blechacza w 2005 roku podczas XV Konkursu było zjawiskiem, które polskim uczelniom nie zdarzyło się od czasów Krystiana Zimermana. Tryumf Zimermana w 1975 roku ugruntował markę Akademii Muzycznej w Katowicach. Przypadek Blechacza po raz kolejny potwierdził, że Konkurs Chopinowski działa jak trampolina.

- Blechacz był skutkiem, a nie przyczyną – podkreśla Henryk Martenka. - Przyczyną sukcesu bydgoskiej Akademii była wolność. Mam na myśli wolność tworzenia swojego zes połu pedagogicznego. Gdy powstawała uczelnia w Bydgoszczy, na innych uczelniach były już co najmniej dwa pokolenia pedagogów. Tam zmienić cokolwiek było niesłychanie trudno. Przykładem może być Akademia warszawska, gdzie w pewnym momencie było już tylu pedagogów, którzy nie do końca potrafili ze sobą współpracować, że w końcu stworzono dwie katedry fortepianu, aby te różne aspiracje zas pokoić. Akademia Bydgoska była Kopciuszkiem – mogła zrobić wszystko, bo nie miała nic.

Wolność i rezolutność
- Te decyzje kadrowe wcale nie są proste – zastrzega Paweł Wakarcy, który uzyskał wyróżnienie na Konkursie Chopinowskim w 2010 roku. Wakarecy ukończył bydgoska Akademię w klasie Katarzyny Popowej-Zydroń, a dziś sam pracuje tam jako pedagog. - To zawsze jest ryzyko. Głośne nazwisko nie gwarantuje automatycznie sukcesu. Muszą spleść się różne okoliczności. Na przykład atmosfera.

O atmosferze w Bydgoszczy mówi każdy z którym rozmawiam - pedagodzy, studenci, krytycy. Dla „dobrej atmosfery” pani prorektor długo cyzeluje swoje wypowiedzi w autoryzacji. Bo uczelnia artystyczna to miejsce, w którym język musi być delikatniejszy niż gdzie indziej. Konfrontacji z innymi uczelniami, w których ktoś mógłby poczuć się urażony, pani profesor unika jak ognia. Władze uczelni zawsze starały się unikać deptania po cudzych piętach. Kopciuszek nawet po włożeniu wytwornych szat zachował skromność.

Dziennikarz muzyczny (prosi o anonimowość) może pozwolić sobie na bardziej otwarty język: - Uczelnie artystyczne to specyficzny świat i specyficzni ludzie. Nie wszyscy mieszczą się w sztywnym gorsecie akademickim. Często wybitne indywidualności na tych skostniałych uczelniach duszą się, popadają we frustrację, nie wytrzymują sytuacji konfliktowych. Bydgoszcz umiała takim indywidualnościom zapewnić przestrzeń i szacunek. Ze znakomitym skutkiem.

Pociąg nie musi dojechać
Sukces Bydgoszczy jest różnie przyjmowany na konkurencyjnych uczelniach. Niektórzy zarzucają bydgoszczanom, że budują swój pedagogiczny wunderteam wyłącznie dzięki transferom z innych uczelni.

- To krzywdząca opinia – uważa Henryk Martenka. - Tu nie ma ciągłych roszad personalnych. Ludzie, którzy przyszli do pracy w Bydgoszczy zakotwiczyli w niej na stałe. Przecież zarówno Ewa Pobłocka, jak i Katarzyna Popowa-Zydroń pracują tu od lat. Kiedy tylko pojawiła się taka możliwość, Bydgoszcz natychmiast przejęła z Krakowa prof. Stefana Wojtasa, który miał wśród swoich studentów Szymona Nehringa, tryumfatora Konkursu im. Artura Rubinsteina w Tel Awiwie. W ten sposób kilka znakomitych postaci zostało splecionych w jedną, znakomitą drużynę. Pojawiło się obecnie drugie pokolenie wybitnych wychowanków uczelni, które zaczyna przejmować pałeczkę. Już nie ma tego problemu, że Akademia przestanie istnieć, gdy nie dojedzie pociąg z Wrocławia czy z Gdańska.

Prof. Maria Murawska zapewnia, że nie chodzi o specjalne zachęty finansowe: - Jesteśmy uczelnią publiczną i dysponujemy takimi samymi możliwościami w zakresie kształtowania honorariów dla pedagogów, jak i inne polskie akademie muzyczne. Argument kuszenia wysokim uposażeniem nie może być brany pod uwagę.

Muzyka kameralna

Henryk Martenka zwraca uwagę na inne składowe sukcesu: - Tu jest ledwie 600 studentów, a więc i kameralna atmosfera. Do tego Akademia zawsze mogła liczyć na wsparcie władz miasta, które ciągle poszukuje swojej tożsamości. Uczelnia, która przynosi sławę Bydgoszczy w naturalny sposób jest jej oczkiem w głowie. Ukoronowaniem tej współpracy jest budowa nowego campusu, który, gdy powstanie, będzie najnowocześniejszym w tej części Europy.

- Studiuje nas tu stosunkowo niewielu, więc ta kameralna atmosfera pojawia się niejako samoczynnie. Po roku człowiek zna już właściwie wszystkich, a wielu również z imienia i nazwiska – przyznaje Maria Zagajewska, studentka z klasy fortepianu. Do Bydgoszczy przyjechała ze Szklarskiej Poręby. - Ale na akademiach muzycznych najważniejszy jest profesor. Ważniejszy niż miasto i inne okoliczności. A w tym dobra polityka kadrowa w Bydgoszczy nie ogranicza się do klasy fortepianu. Dobrze widać ją dziś również w katedrze muzyki dawnej, gdzie w mądry sposób nawiązano współpracę ze znaczącymi nazwiskami, które również przyciągają studentów.

- Atmosfera? Warto to doprecyzować – mówi Paweł Wakarecy. - Nie rozumiem przez „dobrą atmosferę” przymykania oka, czy nadmiernego luzactwa. Tu nie jest tak, że w październiku się rozkręcamy, a dopiero od grudnia jedziemy na pełnych obrotach. Nie ma mowy o przymykaniu oka na egzaminach.

Profesor Blechacz

Na takie przymykanie oka nie pozwolili by sobie studenci z Azji, którzy oblegli bydgoską uczelnię. Od roku studenci mogą cieszyć się obecnością nowego profesora - Rafała Blechacza, który prowadzi w Bydgoszczy seminaria. I to raczej nie warunki finansowe skłoniły go do podjęcia się tej roli, ale przywiązanie do uczelni. W uczelnianym bufecie raczej trudno będzie się z nim minąć, ale wirtuoz światowego formatu znalazł w swoim gęsto zapisanym kalendarzu wolne miejsce dla Bydgoszczy.

Agnieszka Brzezińska, dyrektor Ośrodka Chopinowskiego w Szafarni zaciera ręce na myśl o kolejnych sukcesach bydgoskiej Akademii: - To wszystko zaczyna się układać w całość. Bo przecież tuż obok są tereny, które były główna inspiracją dla Chopina. Dziś prof. Popowa jest przewodniczącą jury w naszym Międzynarodowym Konkursie dla Dzieci i Młodzieży, a nagrodą jest m.in. recital w Bydgoszczy. Studenci z Akademii często bywają u nas na koncertach. Ciekawa jest lektura ich not biograficznych, bo wielu pochodzi z miejsc, w których pod nosem mają stare i renomowane uczelnie muzyczne. A jednak wybierają Bydgoszcz. Mam nadzieję, że ten sukces Akademii pomoże zbudować program chopinowski dla regionu.

Pałac Kopciuszka

Na razie Akademia czeka na nowy campus - ponad 20 tys. metrów kw. na 7 kondygnacjach.

Koszt najtańszej złożonej oferty to 393 miliony. Efekt – olśniewający pałac na wodzie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, przygotowujący się do Konkursu Chopinowskiego w 2025 roku powinni już ćwiczyć w nowych, komfortowych salach.

Bydgoszcz sobie na to zasłużyła. Spośród 16 polskich uczestników tegorocznej edycji Konkursu, aż 7 związanych było z Akademią (4 osoby z tego samego naboru!). Dwóch Polaków dotarło do finału. Obaj z bydgoskiej Akademii. Zwycięzcą jest Bruce Liu, wychowanek sławnego Dang Thai Sona, który również zaprzyjaźniony jest z Bydgoszczą.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sen Kopciuszka czy nieprawdopodobna historia bydgoskiej Akademii Muzycznej - Gazeta Pomorska