Most nad kanałem lateralnym w Samociążku stoi od pół wieku. Sypać się zaczął jakieś cztery lata temu. W każdym razie wtedy, w 2019 roku postawiono przed mostem znaki z ograniczeniem nośności, barierkami zwężono jezdnię i wprowadzono ruch wahadłowy.
Most nie był najwyraźniej w stanie wymagającym natychmiastowej naprawy, skoro nad rozpoczęciem prac dumano tyle czasu. Aż wreszcie wydumano, że godzina zero dla ekip remontowych wybije 1 lipca tego roku.
Uznania godna jest to roztropność. Most, który służy przede wszystkim turystom, letnikom i rolnikom, zamykany jest u progu wakacyjnego sezonu. W czasie, gdy tysiące wodniaków i działkowców ciągną w okolice Zalewu Koronowskiego, zaczną się prace na moście. A zamknięty dla kierowców zostanie 1 sierpnia, a więc w okresie żniw.
Powie ktoś: jaki problem? Przecież do Koronowa można z Bydgoszczy dostać się także przez Tryszczyn, korzystając z drogi krajowej nr 25. Racja. Ale dokąd wiedzie DK 25? Ano nad morze i w wakacje ruch na niej z tego powodu gęstnieje. A w tym roku zgęstnieje jeszcze bardziej, gdy na i tak niezbyt imponującej szerokością nitce asfaltu pojawią się auta działkowiczów objeżdżających most w Samociążku i ciężkie maszyny rolnicze. O Światową Nagrodę Głupoty (jest taka!) może ubiegać się ten, kto wymyślił takie właśnie rozwiązania w takim właśnie okresie.
Remontowe zamieszanie na moście zakończyć się ma wiosną 2024 roku. Zimę z 2023 na 2024 rok przewidziano więc jako czas robót. Słusznie, bo zimy ostatnio mało zaskakiwały drogowców. Jednak skoro tak zdecydowano, to od razu można by zapytać, dlaczego rozpoczęcie remontu nie zaplanowano powiedzmy trzy miesiące później, od 1 października, by zakończyć prace tuż przed następnymi wakacjami? Nie wiem, nikt nie tłumaczy się z tej decyzji. Mogę się tylko domyślać, że jak nie wiadomo o co chodzi, to najpewniej chodzi o pieniądze. Ale skoro te pieniądze na remont już są, to czy wyparowałyby przez najbliższe trzy miesiące?
To, co się od lipca będzie działo na moście w Samociążku, to pikuś w porównaniu z tym, co w tym samym czasie zaczną przeżywać bydgoszczanie poruszający się po Śródmieściu.
Od dobrych paru miesięcy było wprawdzie powszechnie wiadomo, że Miejskie Wodociągi i Kanalizacja mają finansowy nóż na gardle i jeśli w błyskawicznym tempie nie zakończą większości prac związanych z koncepcją „miasta gąbki”, dostaną mocno po kieszeni. Większość bydgoszczan chyba jednak nie zdawała sobie sprawy, że utrudnienia w ruchu będą aż tak dokuczliwe.
W tym przypadku wakacje są akurat najlepszym możliwym okresem do rozkopania sporej części miasta. Pytanie, czy bałagan uda się posprzątać do 1 września. Z tego, co można się było dowiedzieć o harmonogramie prac, wynika, że działania związane z retencją powinny być zakończone do połowy sierpnia. Na pytanie, ile czasu drogowcy potrzebować będą na sprzątanie po wielkich wykopkach, nie znalazłem odpowiedzi.
Zastanawiam się też nad tym, czy w perspektywie czekających nas od lipca utrudnień w centrum Bydgoszczy konieczne było wprowadzanie krótko przed tą datą licznych zmian w układzie ruchu. Myślę tu o malowaniu kontrapasów rowerowych w pobliżu ulicy Gdańskiej i zmianie ruchu z dwukierunkowego na jednokierunkowy na wąskich, starych traktach. Wolnej przestrzeni na jezdni od lipca może nam bowiem bardzo brakować.
