Zajęcia pozalekcyjne związane z ruchem i aktywnością fizyczną proponują samorządowe instytucje kultury, kluby sportowe i placówki działające komercyjnie. W tych pierwszych treningi są najtańsze (bo finansowane przez gminę), a rodzice ponoszą koszty dobrowolnych składek na radę rodziców. To z tych pieniędzy kupowane są stroje do tańca czy wynajmowane autokary na wyjazdy na turnieje.
Kluby sportowe też korzystają z dotacji samorządów. Tam jednak rodzice najczęściej płacą za zajęcia - zależnie od dyscypliny 50-100 zł miesięcznie. W zamian za to kluby oferują opiekę trenerską, sale gimnastyczne, baseny, lodowiska i sprzęt do ćwiczeń.
Najbardziej kosztowne są zajęcia w prywatnych akademiach tańca, szkółkach piłkarskich czy komercyjnych klubach sportowych. Większość z nich oprócz miesięcznego czesnego żąda też tzw. wpisowego oraz opłaty za pakiet startowy. Tak jest m.in. w przypadku młodych piłkarzy, którzy muszą obowiązkowo go wykupić. W skład takiego pakietu wchodzi najczęściej koszulka, spodenki, getry i worek na sportową odzież. Zależnie od firmy, która ją produkuje, rodzice za taką przyjemność zapłacić muszą 100-200 zł.
Jeszcze gorzej jest w przypadku młodych hokeistów, których profesjonalne wyposażenie mocno uderza rodziców po kieszeni. Cały sprzęt z łyżwami, kijem, kaskiem i ochraniaczami kosztować może nawet tysiąc złotych.
Podstawowe wyposażenie małej baletnicy to też nie bułka z masłem. Satynowe baletki zwane puentami kosztują ok. 150 zł, spódniczka 100 zł, body 60 zł, a siatka na obowiązkowy kok - 20 zł. Jeszcze droższe są ubrania dla młodych tancerek i tancerzy startujących w turniejach tańca towarzyskiego. Za cały zestaw z odpowiednimi zdobieniami rodzice położyć muszą około 800 zł. A jeden kostium to przecież za mało.