Zobacz wideo: Rybi Rynek w Bydgoszczy - jakie zmiany nas czekają?

Normy prawne regulujące od 18 lat planowanie i zagospodarowywanie przestrzenne zamiast wspierać zachowanie i powiększanie systemów przyrodniczych, dopuszczają do ich postępującego i nieodwracalnego osłabiania.
Obecnie jedynie miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego (mpzp) umożliwiają samorządom skuteczną ochronę terenów zielonych przed zabudową. To te dokumenty wskazują, gdzie w przyszłości mogą powstać w gminie drogi, punkty usługowe, przychodnie, szkoły czy place zabaw i ostatecznie zabezpieczają miejsca przeznaczone na zieleń.
To też może Cię zainteresować
Problem w tym – uzmysławiają kontrolerzy NIK - że choć według ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym z 2003 roku plany miejscowe powinna mieć każda gmina, to ich tworzenie nie jest obowiązkowe. W efekcie rzadko pokrywają one 100 proc. powierzchni gminy (średnia krajowa to 31,4 proc.). Wśród miast kontrolowanych przez NIK na koniec 2020 roku jedynie Chorzów był objęty planami miejscowymi w całości, Mikołów niemal w 100 procentach, a Zamość w 99.
Presja inwestycyjna dotyczy jednak przede wszystkim największych miast. Mimo to, pokrycie planami miejscowymi kontrolowanych stolic województw również było mocno zróżnicowane i wynosiło od ok. 16 proc. w Rzeszowie do niemal 69 proc. w Krakowie. Z kolei w Bydgoszczy było to 39,3 proc. Torunia nie uwzględniono.
Decyzje o warunkach zabudowy
W sytuacji, gdy inwestycja ma powstać na terenie nieobjętym planem miejscowym, urzędy wydają decyzje o warunkach zabudowy (WZ), które nie zawierają wiążących zapisów dotyczących urządzania i kształtowania zieleni. Na 180 decyzji WZ zbadanych przez NIK, ponad połowa umożliwiała zabudowę terenów zielonych, ponieważ rady miast albo w ogóle nie przystąpiły do opracowania dla tych rejonów miejscowych planów zagospodarowania, albo opracowywanie planów trwało od kilku, a w skrajnych przypadkach nawet od kilkunastu lat.
To też może Cię zainteresować
Bez planów miejscowych, samorządy nie miały kontroli nad zagospodarowaniem terenów, które wcześniej, ze względu na ich walory przyrodnicze, same chciały wyłączyć z zabudowy, co zapisano w gminnym studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego (studium).
Stąd też wniosek NIK do premiera o zmianę przepisów. Zdaniem Izby w przypadku terenów spełniających funkcje przyrodnicze, do czasu objęcia ich planem miejscowym wydawanie decyzji WZ powinno być zawieszane. Obecnie możliwe jest jedynie ich odroczenie do 9 miesięcy.
Ochronę osłabiła… pandemia
Problem pogłębiła tylko ustawa o zapobieganiu, przeciwdziałaniu i zwalczaniu Covid -19. Dopuszczała ona zabudowę także obszarów przyrodniczych, z pominięciem przepisów regulujących planowanie i zagospodarowanie przestrzenne, a nawet przepisów budowlanych.