Choć ich nazwę zaczerpnęliśmy z języka staro-cerkiewno-słowiańskiego, to w Unii Europejskiej opatentowujemy je jako polskie danie regionalne.
<!** Image 2 align=right alt="Image 42546" >Dla niektórych pierogi, potrawa znana od setek lat, stały się sposobem na życie w XXI wieku. Jedną z magicznych pierogarni w naszym regionie jest „Bumerang” na starówce w Toruniu. Prowadzi ją dwudziestoośmioletni Bartłomiej Radomski, geograf po Uniwersytecie Mikołaja Kopernika.
Nieruchomości i kuchnia
- Wyrastałem w rodzinie, w której własna firma była oczywistym sposobem na życie - mówi właściciel „Bumeranga”. - Już w wieku dwudziestu lat pracowałem u rodziców w firmie zajmujacej się rynkiem nieruchomości.
Na początku planował z dwoma kolegami stworzenie klubu z muzyczną sceną. Koledzy rozjechali się jednak po świecie, pomysł więc nie doczekał się realizacji. Potem z przyjaciółką, Agnieszką, psychologiem z zawodu, rozkręcał restauracyjkę - „Taaaką rybę”, w której korzystali z kulinarnego doświadczenia mamy Agnieszki.
<!** Image 3 align=left alt="Image 42546" >Kiedy znalazł się na zakręcie, pomogła mu Krystyna Pietrasińska z firmy doradczej w Toruniu.
-To m.in. pani Krystyna przyczyniła się do tego, że zająłem się pierogami - mówi Bartłomiej.
Teraz w „Bumerangu” królują farsze otulone płatem ciasta.
Święty Jacek, olaboga!
Pewnie niewielu wie, że tę potrawę do Polski sprowadził Jacek Odrowąż - nie byle kto, szlachcic, który już za życia dorobił się opinii świętego. Potrafił suchą stopą przechodzić przez rzeki wezbrane wiosennymi roztopami. Powszechnie bardziej jest znany jednak z zawołania-porzekadła: O, żeś św. Jacek z pierogami! co można przetłumaczyć: olaboga!
Legenda z XIII wieku zaś mówi, że św. Jacek, biskup, misjonarz, sam żywiąc się najczęściej żebraczym chlebem, nakarmił głodnych w pewnej miejscowości właśnie pierogami, które własnoręcznie ulepił. Najprawdopodobniej poznał je w Kijowie, dokąd trafiły z Chin. Tam uświetniały ważne uroczystości już od przeszło dwóch tysięcy lat. Chińczycy zawsze swój nowy rok witają pierożkami.
<!** reklama>U naszych wschodnich sąsiadów popularne są kurniki - pierogi podawane na weselu, koniecznie z kurzym mięsem. Na stypie są knysze z kaszą gryczaną, a na imieninach słodkie socznie.
Szpinak, feta, chiński smok
Jesienią w sentymentalną podróż do Torunia wybrało się pewne starsze małżeństwo.
- Przez tydzień codziennie przychodzili właśnie na pierogi z fetą i szpinakiem - opowiada właściciel „Bumeranga”. - Raczyli się szpinakowymi, a na dokładkę brali każdego dnia jeszcze dodatkową porcję innych.
W chłodne dni można rozgrzać się pierogami chłopskimi z kiełbasą, mięsnymi z okrasą i ruskimi z przysmażaną cebulką.
Każdy rodzaj pierogów ma inne ciasto.
- Tajemnica tkwi nie tyle w farszu, co w cieście - pisze w swoich „Biesiadach kulinarnych” Maria Iwaszkiewicz. A zrobić je dobrze, to jest dopiero umiejętność! Żeby nie było za twarde ani zbyt rozlazłe, żeby trzymało farsz. Niektórzy radzą nie używać jaj, za to oligoceńskiej wody.
Tradycja i eksperymenty
- Dopracowaliśmy się swoich sposobów - zdradza Bartłomiej Radomski. - Bo tylko eksperymenty i praktyka dają sukces. W zależności od rodzaju farszu, robimy ciasto inaczej. Poza tym, sami opracowaliśmy farsz szpinakowy tak, żeby w środku pierogów była nie „ciapa szpinakowa”, ale zwarte, estetycznie wyglądające nadzienie.
<!** Image 5 align=right alt="Image 42551" >W ramach nawiązania do bardzo dawnej pierogowej tradycji pochodzącej z Chin, Bartłomiej wymyślił autorskie pierogi z Kraju Środka - „chiński smok”. Nadzieniem są m.in. pędy bambusa, grzyby i warzywa wykorzystywane w chińskich potrawach. Są tu też niby powszechnie znane, ale nieco inne - bo kucharz je trochę po swojejmu urozmaicił - pierogi z twarogiem i rodzynkami.
Łasuchy mogą swoje podniebienie zaspokoić jeszcze pierogami a la szarlotka z sosem śmietanowo-cynamonowym.
Latem świetnie smakują pierogi ze świeżymi owocami. Nikogo nie trzeba przekonywać do jagodowych czy truskawkowych. Jednak pomysł na pierogi z czarnymi i czerwonymi porzeczkami też jest letnim strzałem w dziesiątkę.
Przy pierogach o życiu
- Przychodzę tu, ponieważ rzadko w restauracjach można sobie porozmawiać z właścicielem - przyznaje Andrzej Mazurek, emerytowany lekarz z Torunia. - Nie są to pogaduszki o tym, kto jest ojcem dzieci Anety K., ale o tym, co człowiekowi w duszy gra.
<!** Image 4 align=left alt="Image 42551" >Dla atmosfery w tej restauracyjce, odwiedza „Bumerang” również prof. Zbigniew Węgierski z Wyższej Szkoły Społeczno-Ekonomicznej w Warszawie, na stałe mieszkający w Toruniu. Bywalcem jest też były wykładowca Bartka, toruński podróżnik, autor książek, członek Polskiego Oddziału The Explorers Club, dr Zdzisław Preisner, mimo że nie mógł na początku zrozumieć takiej drogi życiowej swojego studenta. Na ścianach wiszą zresztą jego fotografie z podróży.
- Lubię przychodzić tu do pracy, to moje miejsce - przyznaje Bartłomiej Radomski. - I choć żona nie do końca jest z tego zadowolona z tego, bo spędzam tu bardzo dużo czasu, to jednak nie zamieniłbym go na żadne inne.
Słowo „pierogi” pojawia się w polszczyźnie w drugiej połowie XVII w. W XIV-XVIII i ma często formę „pirogi”, zaś w XV w. notuje się nazwy osobowe pochodzące do pieroga. Wg Bańkowskiego słowo to i jemu podobne w innych językach słowiańskich jest zapożyczeniem z dialektów uralskich (por. estońskie piirag, łotewskie pirags, litewskie pyragas). Inna hipoteza wskazuje na rosyjskie słowo „pir” - „święto”, „uroczystość” i staro-cerkiewno-słowiańskie „piru”.