Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polaku do szkoły! FELIETON "CAŁY TEN POP" o tym, czego możemy nauczyć się od innych narodów

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski

Braci Czechów lubię szczerze, aczkolwiek dystans mam do nich malutki, od kiedy okradziono mnie w hotelu w Pradze. I wiem, wiem, nie powinienen szczegółu uogólniać, ale tak to już mamy główki skonstruowane, że wszystko filtrujemy przez doświadczenia osobiste. I żaden mędrzec nam nie wytłumaczy, że białe jest białe.

Ale w tym generalnym lubieniu Czechów samotny nie jestem, bo w rankingu nacji nam sympatycznych Czesi są w czubie, obok Amerykanów i Włochów. Swoją drogą nasza miłość do Włochów zawsze mnie zadziwiała, tak samo jako to, że w rankingach niechęci przeważającej nad sympatią, obok Arabów czy Romów, są też Chińczycy.

Ale wracając do Czechów – lubimy ich szczerze, ale też i stereotypowo traktujemy z pobłażaniem. I nie chodzi wcale o ten język cudnie zabawny, ale o to, że z lubością zestawiamy naszą historię ułańsko-heroiczną, z ich piwno-inercyjną. Tyle, że kiedy tak zacząłem dumać, czegóż to moglibyśmy nauczyć się od innych, to pierwsze, co przyszło mi do głowy, to ostatnia demonstracja w Pradze. 250 tysięcy ludzi żądało tam ustąpienia premiera Babisza. Proporcjonalnie, bo kraj skromniejszy, u nas musiałoby wyjść na ulicę w marszu na zgubę Prezesa z 900 tysięcy obywateli. I co? I to nierealne. Może więc i Czesi piwkują, ale jak mają powód, to pokazują taką moc, że my, gnuśniaki, możemy im buty wiązać.

A skoro Czesi mogą nam dziś dawać lekcje z zaangażowania, to bracia Ukraińcy z prorodzinności, z której ponoć też słyniemy bardzo. Historię pana kierowcy Ukraińca, który ratował ludzi z płonących samochodów znają wszyscy. I historię pana, którego upiorna polska biznesłoman porzuciła na śmierć w lesie, pewnie też. W obu tych historiach poruszające jest to, jak obaj walczyli o swoje rodziny. Pan kierowca tyrał po 16 godzin, przy okazji zmagając się z oszustami i bezdusznikami, tylko po to, żeby jak najszybciej sprowadzić rodzinę i jak najmocniej osadzić ją w nowym świecie. Takiego hymnu na cześć rodziny nie wymyśliliby najbardziej prorodzinni wszechpolacy…

A ostatnio wyczytałem jeszcze, jak bracia czarnoskórzy z Kenii i Tanzanii, realnie, a nie pozornie walczą z plastikiem. Tak walczą, że niedługo będą tu przyjeżdżać nas uczyć, co pewnie co niektórzy przełykać będą z trudem.

Cóż, uczenie się to zwykle dyskomfort, wysiłek, stawianie się w pozycji tych gorszych... Generalnie więc nikt go nie lubi. Szczególnie, kiedy coraz mocniej wierzy w to, że to my powinniśmy być nauczycielami świata całego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Polaku do szkoły! FELIETON "CAŁY TEN POP" o tym, czego możemy nauczyć się od innych narodów - Nowości Dziennik Toruński