Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podbić Chiny nową płytą

Tomasz Zieliński
Zespół Roan, czyli (od lewej): Grzegorz Daroń, Tomasz Pacanowski, Zbigniew Man i Andrzej Man
Zespół Roan, czyli (od lewej): Grzegorz Daroń, Tomasz Pacanowski, Zbigniew Man i Andrzej Man FOt. Marek Hofman
Zespół Roan niebawem wyrusza w trasę po Państwie Środka. Grupą zainteresowała się telewizja BBC. Z Andrzejem Manem, liderem grupy Roan, rozmawia Tomasz Zieliński.

Roan wybiera się do Chin - która to już Wasza wizyta w Państwie Środka?
[break]
Można powiedzieć, że jubileuszowa - dziesiąta. Po raz pierwszy pojechaliśmy tam w 2006 roku w ramach wymiany kulturalnej pomiędzy Bydgoszczą a jej miastem partnerskim - Ningbo. Nawiązane wtedy kontakty procentują do dziś. Te dziesięć lat to około 200 koncertów, które zagraliśmy w Chinach.

Gdzie gracie najczęściej?
W klubach i dużych salach, a w ubiegłym roku również na stadionach przed piętnastotysięczną publicznością.

Dorobiliście się swoich fanów?
Tak - ciężką pracą i systematycznością. Rock nie jest popularny w chińskich mediach. Dominują muzyka etniczna, folk, pop. Młodzi spragnieni są rock and rolla, ale aby go posłuchać, najczęściej muszą iść na koncert. Dlatego gramy w dużych miastach, ale i na prowincji. W ciągu tych lat zjeździliśmy kraj. Znamy ten nowoczesny, z lasami wieżowców, i ten bardziej tradycyjny…

To prawda, że Azjaci nie są zbyt wylewni w okazywaniu entuzjazmu?
Zupełny fałsz! Atmosfera na koncertach jest gorąca, kilka razy musieliśmy przerywać grę, by uspokoić widownię. Sami mamy już parę lat na karku, graliśmy regularnie w Jarocinie na początku lat 90. - to, co obserwujemy w Chinach, przypomina nam początki polskiego rocka w latach 80. Ten sam odjazd, entuzjazm, czasem szaleństwo.

Za kilka tygodni premiera Waszej pierwszej „chińskiej” płyty. Wam udało się to, co nie powiodło się wielu innym: sukces za Wielkim Murem, koncerty, teraz płyta…
Tak: długo wyczekiwana, bo pracowaliśmy nad nią ostatnie sześć lat. Oczywiście wliczam w to ciężką pracę logistyczną, by płyta mogła ukazać się w chińskim wydawnictwie. W rezultacie wyjdzie pod skrzydłami APG - wielkiego koncernu, wydającego przede wszystkim książki, ale i ostatnio coraz więcej płyt. Cieszymy się z tej współpracy, bo płyta dostępna będzie nie tylko w sklepach muzycznych, ale i w chińskim „Amazonie”. A co do popularności - faktycznie jesteśmy ewenementem nie tylko na polską, ale i europejską skalę. Niewielu udało się to, co nam.

Płyta będzie nosić tytuł „Journey”. Nagrywaliście ją w Chinach?
Trzy czwarte materiału powstało w Polsce. Z 12 utworów dziesięć jest po angielsku, jeden po chińsku i jeden w naszym języku. Grając koncerty zawsze staramy się zaśpiewać co najmniej jeden, dwa kawałki po polsku. Chińczycy bardzo interesują się tym, skąd jesteśmy i jak wygląda Polska. Tak jest nie tylko w miastach uniwersyteckich, ale i na prowincji.

Przed dziesięcioma laty, kiedy Bydgoszcz nawiązywała kontakty z Ningbo, przedstawiano je jako wielki ośrodek uniwersytecki, z 400 tysiącami studentów…
Tak, tyle że dziś jest ich niemal dwa razy więcej, choć to i tak mniej w porównaniu z takim Wuhanem, w którym często gramy. Tam studentów jest ponad milion. Wybudowano dla nich specjalne „miasteczko” z własną komunikacją. Chiny to zupełnie inna skala…

Wracając do płyty „Journey”: kto z Was śpiewa po chińsku?
Niestety nikt - za to potrafi to świetnie zrobić zaprzyjaźniony z zespołem Da Shu. To chiński wokalista reggae, który czasem wspomaga nas na koncertach. Da Shu oznacza „Wielkie Drzewo” i nic dziwnego, bo to wielkie chłopisko - 1,9 metra u Chińczyka to nie przelewki!

Ile potrwa trasa?
Koncerty zaczynamy 24 kwietnia, kilka dni wcześniej wychodzi płyta. Zaplanowaliśmy 15 występów do połowy maja. W tym czasie również będziemy promowali „Journey” w chińskich mediach. Później wracamy do Polski i przygotowujemy się do występu na „Przystanku Woodstock”. Zaprosił nas Jurek Owsiak i mamy nadzieję, że ten chiński sukces przypomni o nas również polskiej publiczności. Trwają też coraz bardziej zaawansowane rozmowy z BBC. Brytyjczycy dostrzegli naszą popularność w Chinach i są zainteresowani realizacją filmu dokumentalnego o „roanomanii”, jak czasem określają to, co dzieje się wokół zespołu, Chińczycy. Jeśli dojdziemy do porozumienia, prawdopodobnie stanie się to jesienią, podczas kolejnej trasy na tamtym rynku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!