Warto przypomnieć, że nie była to tak banalna sytuacja, jak można by sobie wyobrażać. W windzie przewidzianej na maksimum 28 osób utknęło 23 turystów z Iłowej. Tego dnia było gorąco. Zanim nadszedł ratunek, dwoje ludzi uwięzionych w windzie zemdlało, a dwoje kolejnych doznało ataku paniki.
Dyrektor Parku Kultury wyjaśnia, że jedną z przyczyn opóźnienia w otwarciu drzwi było to, że pracownicy Młynów Rothera nie mogli użyć klucza awaryjnego. „Procedura się nie powiodła - tłumaczy dyrektor - gdyż osoby uwięzione w windzie, nie reagując na prośby i polecenia pracowników instytucji, próbowały siłowo otworzyć drzwi od wewnątrz. Skutkiem takiego działania było uszkodzenie drzwi, co z kolei uniemożliwiło otworzenie drzwi z użyciem klucza awaryjnego”.
Proste i logiczne, nieprawdaż? Ale równie proste i logiczne wydaje się stwierdzenie, że reakcją ludzi zamkniętych w windzie podczas upałów w wielu przypadkach będą właśnie ataki paniki. I wtedy żadne tłumaczenia ludzi po drugiej strony zamkniętych drzwi do ofiar awarii nie dotrą. Jeśli zatem procedury ratunkowe na czas awarii windy takiej reakcji nie uwzględniają, to one są do niczego. Turyści w niczym tu nie zawinili.
