https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Młynach Rothera grupa osób utknęła w windzie. Była panika, niektórzy zasłabli

Paweł Kaniak
Zwiedzanie Młynów Rothera to jedna z największych atrakcji w Bydgoszczy
Zwiedzanie Młynów Rothera to jedna z największych atrakcji w Bydgoszczy Arkadiusz Wojtasiewicz / archiwum
Ponad 20 osób utknęło w upalny dzień w popsutej windzie w Młynach Rothera. Według relacji poszkodowanych, obsługa obiektu nie potrafiła ich uwolnić. Turyści bali się o swoje życie.

Zobacz wideo: Odkrywamy Bydgoszcz. Bartodzieje kiedyś i dziś:

od 16 lat

26 czerwca grupa pracowników Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Iłowej (woj. lubuskie) przebywała na wycieczce w Bydgoszczy. Mieli zobaczyć miasto z tarasu widokowego Młynów Rothera. "Udaliśmy się do nowoczesnej 3 miesiące temu zamontowanej windy. W windzie, która może pomieścić 28 osób przebywały 23 osoby. Niestety, po dojechaniu do celu na IV piętro drzwi windy nie otworzyły się z nieznanych nam przyczyn. Z głośnika dobiegał głos o awarii dźwigu" - pisze kierownik ZGKiM w Iłowej Józef Brzezicki, który list z opisem zdarzenia wysłał do Parku Kultury w Bydgoszczy (instytucja zarządzająca Młynami Rothera).

Z opisu Józefa Brzezickiego dowiadujemy się, że "po kilku minutach temperatura w windzie mogła wynosić ponad 40°C. W windzie o kubaturze ok. 12 m sześc. zaczęło brakować tlenu. Brak jest jakiejkolwiek wentylacji. Mały wiatraczek nie spełnia swojej funkcji w przypadku awarii windy. Łączność telefoniczna z serwisem jest bezużyteczna. Brak jest łączności z administracją obiektu. Dopiero po kilku minutach turyści przebywający na zewnątrz zobaczyli co się dzieje i wezwali obsługę obiektu".

Brak tlenu i wysoka temperatura spowodowały omdlenie 2 osób, a następne 2 osoby dostały ataku paniki - relacjonuje kierownik wycieczki z Iłowej.

Zdaniem uczestników zdarzenia, pracownik ochrony w Młynach nie był przygotowany na taką sytuację i nie wiedział, jak pomóc uwięzionym "Alarmowaliśmy o zagrożeniu życia na nr 112. Widząc bezradność obsługi obiektu, zaczęliśmy ratować się próbując otworzyć drzwi windy mechanicznie. Po około 30 minutach uczestnicy wycieczki po desperackim wysiłku zdołali uwolnić się z tej śmiertelnej naszpikowanej elektroniką szklanej pułapki" - opisują.

W momencie wydostawania się ludzi z windy przyjechały służby ratunkowe.

- Po przyjeździe strażaków wszystkie osoby znajdowały się już poza windą. Winda jest ze szkła, więc w upale zrobiło się wewnątrz gorąco. Niektóre osoby zasłabły. Czterem poszkodowanym udzielono pomocy, w tym jedna osoba wymagała tlenoterapii - mówi mł. bryg. Aleksandra Starowicz z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bydgoszczy.

Kierownik ZGKiM w Iłowej zwrócił się do Parku Kultury z szeregiem pytań: Czy w Młynach Rothera są procedury postępowania w przypadku takich zdarzeń?; Dlaczego nie ma na miejscu osoby przeszkolonej do takich sytuacji?; Dlaczego w windach nie ma możliwości natychmiastowego mechanicznego otwarcia drzwi w przypadku awarii systemu elektronicznego?; Czy winda została dopuszczona do użytku przez Urząd Dozoru Technicznego?; Dlaczego na wyposażeniu obsługi nie było butli z tlenem, która mogła być podana do kabiny?; Czy producenci windy nie powinni powiększyć otworów wentylacyjnych i zwiększyć moc wiatraka?

W odpowiedzi na pismo z Iłowej, dyrektor Parku Kultury w Bydgoszczy Sławomir Czarnecki poinformował, że "zostały zachowane wszystkie procedury przewidziane w przypadku tego typu awarii. Wciśnięcie przez Państwa przycisku alarmowego spowodowało natychmiastowe poinformowanie służb serwisowych, które w najszybszym możliwym czasie dotarły do Młynów Rothera celem otwarcia windy. W międzyczasie, mając na uwadze stan wyższej konieczności związany z omdleniem jednej z uczestniczek wycieczki, pracownik służb serwisowych telefonicznie poinstruował pracownika ochrony Młynów Rothera, który podjął próbę awaryjnego otworzenia drzwi jeszcze przed dotarciem serwisu".

Sławomir Czarnecki zapewnia, że pracownicy Młynów zadbali, aby osoby postronne opuściły piętro w celu zapewnienia dostępu świeżego powietrza oraz miejsca dla służb ratunkowych. A po otwarciu drzwi przekazali poszkodowanym wodę pitną.

W odpowiedzi dyrektora czytamy też, że winda "wyposażona jest w wentylację grawitacyjną oraz wentylator wyciągowy uruchamiany mechanicznie przez użytkowników windy - rozwiązanie to jest w pełni zgodne z obowiązującymi normami, przepisami i projektem urządzenia dźwigowego".

Sławomir Czarnecki informuje, że pracownicy Młynów próbowali użyć klucza awaryjnego, ale "procedura się nie powiodła, gdyż osoby uwięzione w windzie - nie reagując na prośby i polecenia pracowników instytucji - próbowały siłowo otworzyć drzwi od wewnątrz. Skutkiem takiego działania było uszkodzenie drzwi, co z kolei uniemożliwiło otworzenie drzwi z użyciem klucza awaryjnego".

"Ostatnie badanie Urzędu Dozoru Technicznego zostało wykonane 29.04.2022 r., a termin następnego badania wyznaczono na kwiecień 2023 r. W kabinie windy jest zainstalowany system umożliwiający bezpośrednie połączenie głosowe z osobami odpowiedzialnymi za usuwanie skutków awarii, czyli z serwisantem windy" - zapewnia Sławomir Czarnecki i dodaje: "Podczas zdarzenia, którego dotyczy niniejsze pismo, system powiadomienia serwisu zainstalowany w dźwigu zadziałał."

Według dyrektora Parku Kultury testy przeprowadzone po tym zdarzeniu nie wykazały przyczyny awarii, ale "mając na uwadze lokalizację mechanizmu sterującego (poddasze, szklany dach), można domniemywać, że mogła się do niej przyczynić wysoka temperatura powietrza na zewnątrz". Dyrektor zapewnia, że ustawienia windy "zostały skorygowane w celu wyeliminowania w przyszłości ryzyka zagrożenia ze strony tego czynnika", a kontrola Urzędu Dozoru Technicznego "nie wykazała żadnych nieprawidłowości".

Wideo

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
seba
Gdyby rzeźbiarze szukali modela do plenerowego pomnika Poncjusza Piłata, to daję w ciemno łepetynę Sławomira Czarneckiego. Jednocześnie nominuję go na profesora Akademii Złodziei za doskonałą prezentację złodziejom, jak kłamać, że ta ręka, to nie jego ręka.

Wychodzi na to, że zgodnie z projektem, zgodnie ze sztuką inżynieryjną i zgodnie z procedurami opracowanymi przez Sławomira Czarneckiego , Młyny Rothera w Bydgoszczy prawie przemieliły na amen 23 osoby z Iłowej.

Kto winien? Ano według Sławomira Poncjusza Czarneckiego wychodzi na to, że winne Słońce bo bezczelnie świeciło oraz ludzie z Iłowej, bo zachciało im się jechać windą zamiast zaiwaniać piechotą, potem po chamsku starali się wydostać z windy siłą, pod tak cienkim pretekstem, że niby zaczęli się dusić.

Czytając bezczelną odpowiedź Sławomira Poncjusza Czarneckiego uważam, że wycieczce z Iłowej i tak się upiekło, bo Czarnecki mógł im kazać zapłacić za przedłużenie pobytu, zużyty tlen, dyskomfort psychiczny ochraniarza i swoje straty moralne.

A moim zdaniem, jeżeli nikt nie przewidział tego, że winda zewnętrzna wystawiona na działanie słońca musi mieć właściwą ochronę przed słońcem, klimatyzację, wentylację i awaryjne otwieranie drzwi na pstryknięcie, to znaczy, że projekt techniczny windy jest do d...py, ktoś świadomie wybrał taki projekt do d..py, bo pewnie był taki, albo zaprojektował kolega,

Niestety, moim z daniem, do tego samego nadaje się dyrektor Młynów, bo to dyrektor osobiście odpowiada wybór projektu windy i jej właściwą eksploatację oraz za to, by pracownicy obsługi byli przeszkoleni. Muszą też mieć możliwość natychmiastowego uwolnienia pasażerów duszących się w 40 stopniach, a nie dopiero po telefonie do Wielkiego Brata i po tym, jak pasażerowie będą starali się uwolnić sami.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski