<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/schutta_piotr.jpg" >Dawno już nic mnie tak nie rozbawiło, jak szczera wypowiedź byłego managera - czytać fonetycznie - Zespołu Pałacowo-Parkowego w Ostromecku. Na argument, iż pod jego troskliwym okiem atrakcyjny obiekt ma pół miliona złotych długu, Jerzy Piskozub odpowiada prezydentowi miasta, że ma pomysł. Otóż w ramach oszczędności manager proponuje zamykać hotelową kuchnię na kilka dni w tygodniu oraz gasić światło w parku, nie wiem, na jak długo. Chyba na całą noc.
Tak czy owak, światło samo w końcu zgasło i po zwyczajowym „temu panu dziękujemy” trzeba by teraz pomyśleć o tym, jak na nowo ożywić blask ostromeckiego pałacu. Władze miasta pewnie będą chciały na pałacowe salony wprowadzić tak zwanego prywatnego inwestora. Na pewno tak najłatwiej. Sporządzić umowę dzierżawy i oddać nie martwiąc się więcej.
<!** reklama>Ale nie wiem, czy wyjdzie to na dobre obiektowi i nam, zwykłym mieszkańcom miasta, dla których od tej pory pałac może stać się miejscem bardziej niedostępnym niż był dotąd. Wiadomo, każdy dzierżawca ma jedną filozofię: jest „nastawiony na zysk”. Co to oznacza, wiemy.
Na razie zysk jest taki, że przerwano plany pana Piskozuba. Będzie je kontynuował jako dyrektor w inowrocławskich „Solankach”.