Od kilku już tygodni dochodziły nas słuchy o problemach na budowie S5.
- Rezygnują z podwykonawców - informował nas jeden z Czytelników. - Zwalniają ludzi w połowie zimowej przerwy. To nie ma sensu. Wypowiedzenie będzie obowiązywało dopiero od marca, a w marcu kończy się zimowa przerwa. Jaki jest sens zwalniać ludzi na tych parę tygodni.
Inny Czytelnik informował nas, że miał zacząć pracę przy budowie S5 za jakiś czas, ale teraz się okazało, że zamiast zatrudniać, to zwalniają. - Podobno chcą więcej pieniędzy za budowę, a jak nie to się wycofają.
Wczesną jesienią nastroje na S5 były optymistyczne.
Pizzarotti zwalnia ludzi, szykuje się do ucieczki i zostawienia s5
"Pizzarotti zwalnia ludzi, szykuje się do ucieczki i zostawienia s5" - informował inny Czytelnik.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad jeszcze na początku lutego zapytana o niepokoje przy budowie S5 odpowiadała:
"GDDKIA nie ingeruje w wewnętrzne sprawy kadrowe wykonawcy. Do 15 marca trwa na budowie drogi ekspresowej tzw. przerwa zimowa, dlatego nie komentujemy zaawansowania obecnie prowadzonych prac. Pragniemy również zapewnić, że wszelkie płatności ze strony zamawiającego (GDDKIA) wobec głównych wykonawców są realizowane w terminie."
To jednak nikogo nie uspokoiło, a tym bardziej osób, które zostały niedawno zwolnione lub takowe osoby znają.
Okazuje się, że jest coś na rzeczy. A nawet więcej. Firma Pizzarotti zapytana, czy rzeczywiście w najbliższym czasie zrezygnuje z budowy i jaki jest powód wzmożonych zwolnień, odpowiedziała dość ogólnikowo, jednak, jak się okazuje nie wyklucza rezygnacji z kontraktu.
"W odpowiedzi na prośby o informacje na temat gotowości wykonawcy do zakończenia realizowanych kontraktów w zakresie drogi ekspresowej S5 w województwie kujawsko-pomorskim, Impresa Pizzarotti informuje, iż oficjalnie zwróciła się do zamawiającego - Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o finansowe zrównoważenie kontraktów, ze względu na ogromny i nieprzewidywalny wzrost cen na rynku usług budowlanych, którego doświadcza wykonawca." - czytamy w oświadczeniu.
Czyli rzeczywiście chodzi o dodatkowe pieniądze.
"Sytuacja na rynku budowlanym jest znana również z licznych artykułów prasowych na ten temat. Dotychczas firma dokładała wszelkich starań, aby sobie z nią poradzić, ponosząc bardzo wysokie dodatkowe koszty na rzecz realizacji projektu (który jest współfinansowany ze środków unijnych) i w duchu maksymalnej współpracy, który zawsze charakteryzował relacje z zamawiającym." - pisze dalej w komunikacje od wykonawcy.
I autor komunikatu dodaje, ze firma liczy na taką korektę cen w kontrakcie, która "pozwoli na zakończenie robót pozostawiając obie strony, a przede wszystkim społeczność, usatysfakcjonowane."
To wyraźne przekazanie piłeczki do GDDKiA.
Cóż zatem na to zamawiający.
Tomasz Okoński również ograniczył się do krótkiego komunikatu:
"W ubiegłym tygodniu odbyło się w Warszawie spotkanie z przedstawicielami włoskiego wykonawcy. Obecnie analizowane są wnioski przedstawione na spotkaniu przez obie strony."
Dwa razy więcej fotoradarów na polskich drogach. Zobacz wideo!