MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piękne konie i zaprzęgi...

Maria Warda
Andrzej Budziak, dyrektor pałacu w Lubostroniu, cieszy się, że w tym roku imprezą zainteresował się nawet „Teleexpress”.

Andrzej Budziak, dyrektor pałacu w Lubostroniu, cieszy się, że w tym roku imprezą zainteresował się nawet „Teleexpress”. <!** Image 2 align=none alt="Image 191581" sub="Fot.: Maria Warda">

Konkurs pojazdów konnych w Lubostroniu organizowany jest od 18 lat zawsze w ostatnią sobotę czerwca. W tym roku ze względu na przypadającą z soboty na niedzielę noc świętojańską impreza odbyła się 17 czerwca. Niektórzy starzy bywalcy, do których nie dotarła wiadomość, przegapili zawody. - Nie pomyślałem, że organizatorzy mogą zmienić termin konkursu, wybierałem się do Lubostronia tradycyjne w ostatnią niedzielę czerwca - przyznał pan Hieronim ze Żnina, który co roku bywa na konkursach. Przyznaje, że konie to jego pasja. Większość miłośników rumaków nie przeoczyła spotkania. Andrzej Budziak dyrektor pałacu w Lubostroniu mówi, iż widowisko oglądało łącznie około 2 tysiące gości.

Imprezę rozpoczęła parada koni i pojazdów. Podziw budziła pomysłowość biorących udział w konkursie, piękno koni, bryczek, dogkartów. Wśród zaprzęgów nie zabrakło nawet rydwanu rzymskiego, którym przyjechał Michał Bocian z Sulinowa pod Żninem, wnuk Stanisława Bociana, najzagorzalszego koniarza na Pałukach. Starszy pan bardzo emocjonalnie przeżywał zmagania wnuka. Podczas wyścigów zagryzał zęby i mówił jakby sam do siebie: - Za stary jestem, aby już się ścigać, ale nie mogę usiedzieć, chyba za rok wezmę udział w zawodach. Publiczność oklaskiwała wszystkie zaprzęgi. Ich podziw budziła nie tylko piękna dwukołówka, którą przyjechali elegancko ubrani „dziedzice”, ale także tak zwana helka, czyli 2-osiowy wóz, na którym wieśniacy przewozili maszyny rolnicze. W ten niezwykły sposób prezentował się Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych, w którym kształcą się, między innymi, przyszli rolnicy.<!** Image 3 align=none alt="Image 191582" sub="Fot.: Maria Warda">

Wszystkie zaprzęgi oceniane były przez sędziego Edwarda Trzemżalskiego. Oceniane była kondycja koni, pielęgnacja, dobór, stan kopyt; stan uprzęży, jej czystość, dopasowanie do konia. Sędzia dokładnie przyglądał się także pojazdom, oceniając oryginalność prezentacji, stan, czystość i ogólne wrażenie. Według jego oceny, nikt nie zasłużył na szóstkę. - Jeśli przyjechaliśmy na pokaz, konie powinny być czyste, a nie takie brudne - zwrócił uwagę strażakom. W kolejnym zaprzęgu konie miały za ciasno zapięte uprzęże. - Gdybyśmy jechali tym zaprzęgiem 10 kilometrów, konie by padły - uświadamiał woźniców. Podkreślał: - Jeśli jedziemy na przejażdżkę, wypada, abyśmy byli bardziej elegancko ubrani.<!** reklama>

Nikt nie miał jednak pretensji do surowego sędziego. - Imprezę uważam za udaną - ocenia Andrzej Budziak. - W tym roku zmieniliśmy miejsce ścigania, które wyznaczono wokół chatki myśliwskiej, i to było bardzo ciekawe. Ze swej strony bardzo dziękuję wszystkim, którym chciało się do nas przyjechać. Jestem też wdzięczny lekarce, która bezinteresownie zabezpieczała naszą imprezę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski