Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na smutki najlepsza igła

Maria Warda
Artystka, obchodząca w tym roku 25-lecie pracy twórczej, została doceniona przez Najwyższą Komisję Odznaczeń Nagród i Promocji w Paryżu, która przyznała jej srebrny medal.

Artystka, obchodząca w tym roku 25-lecie pracy twórczej, została doceniona przez Najwyższą Komisję Odznaczeń Nagród i Promocji w Paryżu, która przyznała jej srebrny medal.<!** Image 2 align=none alt="Image 223008" sub="Dyplom z Paryża wisi na honorowym miejscu w domu Lucyny Kowalskiej. Hafciarka przyznaje, że cieszy ją to wyróżnienie / Fot.:Maria Warda">

Ze wstydem przyznaję, że nie miałam pojęcia o Pani hobby. Dowiedziałam się o tym podczas Zjazdu Twórców Ludowych we wrześniu.

To z pewnością dlatego, że raczej nie bywam na wystawach i nie jeżdżę na spotkania twórców, nie sprzedaję też swoich prac na jarmarkach. Nie mam na to czasu, ponieważ mam w domu niepełnosprawną córkę Magdalenę, która potrzebuje całodobowej opieki. Dlatego najczęściej wysyłam swoje prace z haftami pałuckimi na konkursy organizowane przez etnografów. Cieszę się, bo są dość wysoko oceniane, zazwyczaj dostają I, II lub III nagrodę.

Jak to się stało, że Pani prace z pałuckim haftem znalazły się w Paryżu, gdzie uhonorowano Panią srebrnym medalem i dyplomem.

Ta historia zaskoczyła mnie samą. Byłam raz w teatrze, gdzie spotkałam pana, który zbierał afisze teatralne. Powiedziałam mu o swojej pasji i po czasie dostałam pismo z Paryża, napisane po francusku. Był problem z tłumaczeniem, ale odnalazłam Renię Dziembowską, której mama uczyła tego języka i ona mi przetłumaczyła pismo. Prosili, aby wysłać hafty. Wysłałam niedużą serwetę w kwadracie, kwiaty wyszyte białą nicią na szarym płótnie. Okazało się, że byłam jedyną hafciarką z Polski. Otrzymałam medal i dyplom, na którym jest napisane (po przetłumaczeniu) „Sztuki Piękne, Nauki Przyrodnicze, Nauki Humanistyczne, Towarzystwo Akademickie Edukacji i Zachęty - na podsumowanie raportu Najwyższej Komisji Odznaczeń Nagród i Promocji - Rada Administracyjna - Dyplom i Srebrny Medal - Lucyna Kowalska - Cześć i Wdzięczność Ludziom Wartościowym, Pełnych Cnót”. Okazało się, że wśród laureatów byli aktorzy, literaci i ja jedna hafciarka. Zaprosili mnie do Paryża po odbiór tej nagrody, ale nie mogę wyjechać na dłużej.

Pani pasja to przypadek, czy potrzeba duszy?

W świat haftu wprowadziła mnie mama. Wyszywałam całe życie, nawet kiedy byłam nastolatką. Pasjonuję się nie tylko haftem pałuckim, ale moim dziełem są także obrazy. W PRL-u był wielki problem z nićmi. Rodzina przysłała mi je z zagranicy. Teraz nie ma z tym problemu. Umiejętność wyszywania ratuje mnie przed smutkami. Kiedy jest mi bardzo ciężko, biorę do ręki igłę, siadam naprzeciwko mojej córki i wyszywam.

Igła jest przypisana Pani życiu. Jako naczelna pielęgniarka żnińskiego szpitala, musiała Pani umieć nią się posługiwać doskonale.

Staram się być rzetelna wykonując każde zadanie. Przyjmował mnie do pracy śp. Jerzy Tupikow, klepnął mnie w plecy i powiedział „będziesz oddziałową oddziału położniczo-ginekologiczno-noworodkowego”.

Szybko została Pani rzucona na szerokie wody...

Było ciężko, gdyby nie pomoc pań salowych, to nie wiem co by było, bo proszę pani kiedyś w szpitalu każdy pracownik był na wagę złota. Gdy dyrektorem został śp. Andrzej Hoffman ranga lecznicy rosła. Jestem pewna, że gdyby żył, szpital byłby pokazową placówką o randze ponadregionalnej. To był człowiek, który pamiętał o emerytach. Potrafił poprosić panie z kuchni, aby upiekły placek drożdżowy, zwołał wszystkich pracowników i przy kawie wsłuchiwał się w nasze problemy. Potrafił zbesztać, ale i pogłaskać po plecach, a to bardzo ważne.

Niewielu chyba wie, że Pani ojciec Stanisław Przybylak, zakładał w Żninie milicję.

To prawda, jeszcze Niemcy nie zdążyli na dobre opuścić Żnina, a już wchodzili Sowieci. Mieszkaliśmy wówczas na Szpitalnej. Niemcy chcieli zburzyć szpital. Ojciec zwołał ludzi, aby obronić lecznicę. Kiedy nadeszła Wielkanoc zorganizował w komendzie święconkę dla milicjantów. Przyszedł ksiądz Kołaczkowski, poświęcił jadło. Ojciec w dobrej wierze wysłał do komendy w Poznaniu, bo Żnin pod Poznań podlegał, fotografię z tej święconki. Stali na niej wyprostowani milicjanci, w mundurach uszytych ze starych materiałów, ale z wyświeconymi guzikami. Na drugi dzień już nie był komendantem. Może to i lepiej, bo wiemy jak wyglądała późniejsza milicja.

  • Lucyna Kowalska - emerytowana pielęgniarka naczelna żnińskiego szpitala. W tym roku obchodziła 25-lecie pracy twórczej, jaką jest haft regionalny. Jej serwety znajdują się, m.in., w Muzeum Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy, Muzeum Etnograficznym w Toruniu, muzeum w Lednogórze, na zamku w Lublinie i w Paryżu. Posiada dyplom i srebrny medal przyznany przez Towarzystwo Akademickie Edukacji i Zachęty w Paryżu. Jej dewizą życiową jest rzetelność w każdej dziedzinie życia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!