Po wakacjach, Sejmowa Podkomisja Zdrowia Publicznego powinna powrócić do tematu stosowania substancji chemicznych poprawiających jakość chleba.
<!** Image 2 align=right alt="Image 128992" sub="W czasie tradycyjnych wypieków temperaturę mierzy się doświadczeniem / Fot. Nadesłane">Na początku czerwca poseł PSL, Aleksander Sopliński, zaproponował wprowadzenie zakazu używania nazwy „chleb” w przypadku produktów, które zawierają chemiczne polepszacze. - Prawdziwy jest na zakwasie, a to, co kupujemy w supermarketach, jest wyrobem chlebopodobnym - powiedział wówczas „Dziennikowi” poseł PSL, Aleksander Sopliński. - Osoby, które przez wiele lat jedzą chleb na polepszaczach, są bardziej narażone na raka jelita grubego, tyją i gorzej się czują. Chleb na zakwasie natomiast zawiera błonnik oraz pałeczki kwasu mlekowego, które zapobiegają nowotworom. Jest pozbawiony toksyn pleśniowych i związków rakotwórczych, które giną w procesie fermentacji.
Próbowaliśmy dowiedzieć się w ubiegły piątek (m.in. w bydgoskim biurze PSL, warszawskiej centrali tej partii oraz w sekretariacie klubu poselskiego), czy posłowie rzeczywiście po wakacjach powrócą do tego tematu. Niestety, parlamentarzyści mają urlopy i niczego konkretnego nie udało się nam ustalić.
<!** reklama>- To prawda, że poseł Aleksander Sopliński mówił o takim projekcie, ale nie przypominam sobie dokładnie tego tematu, nie wiem, na jakim etapie jest obecnie - wyznaje poseł Ewa Kieszkowska, wicemarszałek Sejmu.
Posłowie PSL wzorowali się na francuskim dekrecie o chlebie, który uregulował prawnie (promując tradycyjne metody wypieku chleba) produkcję pieczywa. W Polsce miałaby to uczynić ustawa o zrównoważonym przetwórstwie spożywczym. Zdaniem PSL, ustawa ta powinna zawierać definicję słowa „chleb” oraz wprowadzić obowiązek podawania pełnej listy substancji, z których został upieczony.