„Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, prof. Małgorzata Omilanowska, nie zgadza się, aby na dyrektora Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy powołany został kandydat, przedstawiony przez Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego” - tak zaczyna się oświadczenie, które 19 maja opublikował resort kultury.
PRZECZYTAJ:Płonie stołek dyrektora Filharmonii Pomorskiej. Minister kultury podważa wybór komisji konkursowej
Zdaniem minister Omilanowskiej, konkurs należy powtórzyć, bo w komisji oceniającej kandydatów zabrakło przedstawicieli resortu oraz Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków.
[break]
Co na to wyłoniony w konkursie kandydat na dyrektora filharmonii, Maciej Puto?
- W piątek miałem przystąpić do negocjacji z panem marszałkiem. Po oświadczeniu pani minister nikt z Urzędu Marszałkowskiego ze mną się nie kontaktował - stwierdza cały czas jeszcze szef Kujawsko-Pomorskiego Centrum Kultury w Bydgoszczy.
W Toruniu konkurs unieważnił marszałek, bo nie spodobał mu się Romuald Pokojski, wskazany niemal jednogłośnie przez komisję.
Wicemarszałek Zbigniew Ostrowski, zasiadający w komisji konkursowej, milczał wczoraj jak zaklęty. Beata Krzemińska, rzeczniczka marszałka, deklaruje, że marszałek odniesie się do oświadczenia ministerstwa w poniedziałek.
Niewykluczone, że niechęć do komentowania sprawy ma polityczne podłoże. Minister Platformy Obywatelskiej dała przecież ewidentnego prztyczka PO-wskiemu marszałkowi. Komuś mogło zależeć na wyciszeniu tego konfliktu.
Jednak to na nic, bo wokół konkursów dyrektorskich w obu marszałkowskich instytucjach kultury w regionie zdążyła już rozpętać się burza. - Dziwne, że jako powód zakwestionowania konkursu podaje się to, że w komisji zabrakło przedstawicieli resortu i stowarzyszenia. Do Bydgoszczy z Warszawy jedzie się dwie i pół godziny, a konkurs był ogłoszony kilka tygodni wcześniej. Każdy więc mógł zdążyć - mówi Grzegorz Kempinsky, reżyser teatralny i filmowy, a także bloger kulturalny.
- Przez ostatnią dekadę nie było w kraju chyba ani jednego uczciwego konkursu. Myślę, że decyzja minister Omilanowskiej w sprawie konkursu w Bydgoszczy jest retorsją za to, co się stało w Toruniu. Urzędnicy powinni wreszcie wziąć odpowiedzialność za decyzje personalne. Teraz niekompetencję dyrektora zawsze mogą wytłumaczyć, że został wybrany w konkursie - dodaje Grzegorz Kempinsky.
- Może dyrektora wybrał marszałek na podstawie kandydatur przedkładanych przez wydział kultury? - zastanawia się Michał Centkowski, krytyk teatralny, dużo piszący o konkursach dyrektorskich. - Obecna ustawa może być dowolnie interpretowana. Marszałek może, ale nie musi organizować konkursu. Nadszedł czas na poważną dyskusję o zmianie ustawy.
