- Są chwile że jest praca, najczęściej w trudnych warunkach, ale są i takie jak dziś, kiedy chcemy cieszyć się obecnością tych, którzy wspierają nasz szpital - mówi Roman Pawłowski prezes Pałuckiego Centrum Zdrowia i dyrektor żnińskiego szpitala w jednej osobie. - Chcemy pokazać, ile zrobiliśmy dzięki wsparciu naszych dobrodziejów: Wacława Górnego, właściciela firmy Inter-Vax, Jacka Jezierskiego prowadzącego Przedsiębiorstwo Remontowo-Budowlane i Hurtownię Materiałów Budowlanych i Pokryciowych, Jacka Mazura właściciela Tarpol Bis, Grzegorza Rutkowskiego, komendanta Komendy Powiatowej Straży Pożarnej, stowarzyszenia 2Face Barcin oddział w Żninie i stowarzyszenia Radioznin - dodaje Roman Pawłowski.
Wymieni goście, a także przedstawiciele mediów, zebrali się w gabinecie dyrektora, a następnie zostali zaproszeni do oglądania oddziałów wyremontowanych dzięki ich zaangażowaniu, przekazanym materiałom budowlanym i kupionym sprzęcie za pieniądze z akcji charytatywnych pod hasłem „Pomagając innym, pomagasz sobie”.
- Jesteśmy szczęśliwi, że są ludzie, którzy chcą pomagać naszej placówce - dodaje dyrektor Pawłowski.
Zwiedzanie zaczęto od oddziału chirurgii urazowo-ortopedycznej. Gości oprowadzał po swym królestwie ordynator Wojciech Hoffmann.

- Jest się z czego cieszyć, pacjenci leżą w ładnych, lśniących pastelowymi barwami pokoikach. Łatwiej im znosić cierpienie - mówił ordynator.
Warto dodać, że Wojciech Hoffman od początku swej pracy w żnińskim szpitalu dokłada starań, aby jego oddział nie kojarzył się ze średniowiecznym lazaretem. Własnym sumptem sprowadzał między innymi kafelki do łazienek, w miarę swych możliwości odnawiał sale chorych, zanim Pałuckim Centrum Zdrowia zaczął zarządzać Roman Pawłowski.
Na oddziale chirurgicznym ordynator Bouchraya Seattaf-Cherif z dumą pokazuje pokój ordynatorów. Jeszcze niedawno nie byłby tak szczery, lekarze wstydliwie wymykali się ze swego gabinetu, uchylając lekko drzwi. Któregoś dnia pomieszczenie zobaczył Jacek Jezierski.
- Aż wstyd mówić jak tam wyglądało. Po prostu trzeba było coś z tym zrobić, wyremontowaliśmy i tyle - wspomina Jacek Jezierski.
- Pewnie wiele pomieszczeń nadal wyglądałoby tak wstydliwie, gdybyśmy mieli liczyć tylko na pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia. Z tych kontraktowych pieniędzy ledwie starcza na leki - kończy Roman Pawłowski.
Goście zostali zaproszeni na poczęstunek, podczas którego już snuto plany dotyczące dalszej pomocy lecznicy.