Mówiąc już zupełnie poważnie, jestem mocno rozczarowany tym, co wczoraj na tych - z takim zadęciem reklamowanych - stacjach kolejowych zobaczyłem.
Można się oczywiście czepiać na początku tego, że peryferyjne bydgoskie dworce są tak zaprojektowane, jakby były w centrum Nowego Jorku. Można stukać się w głowę, zobaczywszy zasprejowane nowiutkie ściany, albo z uwagą pochylić nad niedbale wylanymi schodami.
PRZECZYTAJ:Stacje kolejowe Błonie, Leśna, Bielawy i Wschód to ostatni akord inwestycji pod nazwą BiT City
Kwintesencją jednak są dwa fakty - po pierwsze, rozgniecione niedopałki papierosów we wszystkich możliwych zakamarkach nowych dworców. Pety są dlatego, że tam nie ma popielniczek, o koszach na śmieci nie wspominając. A po drugie - droga do lasu z dworca Bydgoszcz-Leśna. Są tam szerokie schody, a po ich pokonaniu idzie się parę metrów chodnikiem, prosto na leśną ścieżynę.
Dokąd ta droga prowadzi? Do pozbycia się polskiej bylejakości na pewno nie.