Zobacz wideo: Rozbudowa szpitala Biziela w Bydgoszczy
Przez kwadrans usiłowałem wykaraskać się z tej parkingowej pułapki. Bezskutecznie. Bałem się, że przejadę jeszcze parę centymetrów i albo stuknę w zawalidrogę przede mną, albo przytrę auto prawidłowo zaparkowane obok mojego. Ręce mi opadły. Był sobotni wieczór. Prawdopodobieństwo, że niedługo pojawi się właściciel zawalidrogi i wypuści mnie z pułapki, było minimalne.
Wtedy pojawił się przechodzień - Mistrz Kierownicy. Widząc moja beznadziejnie smutną minę, powiedział: „Zmieści się... Jak pan się zgodzi, żebym wsiadł za kółko, to za pana wyjadę”.
Zobacz również
I zrobił to, zostawiając mnie trochę zawstydzonego, ale przede wszystkim szczęśliwego, że mogę już jechać do domu. Nauczkę jednak zapamiętałem i od tamtego dnia nie parkuję już na chodnikowym odcinku Starego Portu. Nie tylko dlatego, że boję się zablokowania. Tam zwłaszcza popołudniami i wczesnymi wieczorami ruch jest tak duży, że trzeba by mieć oczy dookoła głowy, aby bezpiecznie parkować.
