Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe ciało dla duszy, którą jest muzyka. O nowym kampusie Akademii Muzycznej w Bydgoszczy

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Prof. Janusz Stanecki, prorektor ds. artystycznych, studenckich i promocji AM w Bydgoszczy
Prof. Janusz Stanecki, prorektor ds. artystycznych, studenckich i promocji AM w Bydgoszczy Arkadiusz Wojtasiewicz
Mamy mieć warunki jedne z najlepszych spośród uczelni artystycznych w Europie. Ta nowa siedziba zbuduje też wyjątkową społeczność, która będzie mogła pracować i kształcić się w jednym miejscu - mówi prof. Janusz Stanecki, prorektor ds. artystycznych Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. Nowy kampus powstanie za 393 mln zł ze środków rządowych.

Zobacz wideo: Akademia Muzyczna w Bydgoszczy będzie miała nowy kampus

od 16 lat

Rozmowa z prof. dr hab. Januszem Staneckim, prorektorem ds. studenckich, artystycznych i promocji Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego, dyrygentem

- Nowy kampus uczelni ma być gotowy już w przyszłym roku. Plac budowy został przejęty przez wykonawcę. Długo czekaliśmy na tę chwilę.

- To wszystko zaczęło się w roku 2012. Wtedy powstawały pierwsze pomysły dotyczące rozbudowy. Inicjatorem był prof. Kaszuba, który wtedy rozpoczynał swoją podwójną kadencję rektora. Już rok później miasto przekazało nam działkę między Chodkiewicza i Kamienną. To było szalenie ważne, bo żeby budować, to najpierw trzeba mieć gdzie. Idea trafiła też na podatny grunt w ministerstwie kultury. Został ogłoszony przetarg na wykonanie projektu.

- I wtedy pojawiły się pierwsze problemy.

- Jedna pracownia wygrała konkurs, a druga nie zgodziła się jego wynikiem. Sprawa trafiła do sądu. Postępowanie się przeciągało. To był moment, kiedy nasze plany zaczęły jakoś… przeciekać przez palce. Wprawdzie mieliśmy zapewnione finansowanie, oczywiście dużo mniejsze, bo pierwotnie była mowa o budżecie nieprzekraczającym stu milionów złotych, ale jednak te pieniądze były nam przyznane. Samo rozpatrzenie sądowego odwołania w sprawie projektu zajęło dziewięć miesięcy. Potem nastąpiły kolejne etapy: wybór firmy zajmującej się obsługą budowy, jej nadzorowaniem. W końcu w czerwcu 2020 premier Morawiecki przywiózł decyzję o przyznaniu finansowania w wysokości 290 mln zł. Niestety potem okazało się, że koszty materiałów budowlanych wzrosły i nie ma szansy, by te pieniądze wystarczyły na zrealizowanie inwestycji. Szczęśliwie minister Piotr Gliński przyznał nam promesę, dzięki której budowa może już być udźwignięta.

To Cię może też zainteresować

- Ostatecznie firma Unibep S.A. za 393 mln zł zrealizuje imponujący projekt autorstwa biura Plus3Architekci. Na ile innowacyjny będzie ten budynek?

- Oprócz tego, że powstaną w nim świetnie wyposażone sale, to warto też dodać, że budynek ma być pasywny energetycznie. To rozwiązanie bardziej ekologiczne, ale i wymagające większego nakładu środków w trakcie budowy. Ostatecznie jednak takie rozwiązanie obniży koszty późniejszego utrzymania budynku.

- A co z akustyką? Filharmonia Pomorska ma świetną. Tak dobrej możemy się również spodziewać w salach nowego budynku uczelni?

- Akustyka to zawsze jest wielka niewiadoma. Będziemy mieli dwie sale koncertowe. Ta duża będzie mieściła około tysiąca miejsc. Dzisiaj w dobie komputeryzacji, wyliczeń to można wszystko bardzo dobrze zaprojektować, ale to nie zawsze jest do końca prawda. W Filharmonii Pomorskiej, na przykład dyrekcja bardzo dba, by nic się nie zmieniło w tej znakomitej sali mającej jedną z najlepszych akustyk w Europie. Tu istotne są nawet takie szczegóły, jak wymiana foteli, lakier, którym pokrywane są drewniane ściany, wymiana paneli. Liczymy na to, że wykonawca będzie korzystał ze swojego najlepszego doświadczenia i że przede wszystkim ta główna sala koncertowa będzie o jak najlepszej akustyce. To byłaby rewelacja. Choć pewności nigdy nie ma.

- Podobne duże projekty w Polsce udało się dobrze zrealizować? Może to jakiś wyznacznik tego, na co możemy liczyć, jeśli chodzi o inwestycję uczelni?

- W Filharmonii Podlaskiej jest dobra akustyka, ale na przykład jeżeli chodzi o filharmonię w Łodzi, którą budował inny wykonawca, to wszyscy narzekają że nie udało się. No, a sala NOSPR-u (Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach, red.) projektowana przez światowego lidera w tej dziedzinie, japońską firmę jest znakomita. Z tym, że wtedy i koszty są ogromne.

- Zostaną zastosowane jakieś szczególne materiały?

- Muszą to być materiały, które odbijają dźwięk. Ważne są również specjalne ekrany dźwiękowe montowane nad sceną. Muzyka dawna ma inne potrzeby, muzyka wielka, symfoniczna również. Jeszcze inne warunki potrzebują jazzmani, bo grają z nagłośnieniem. Powstanie sala uniwersalna, ale oczywiście podstawą jest dobra akustyka. Oprócz dwóch sal koncertowych będziemy mieli salę organową. Obecnie nie mamy też sali do prób orkiestrowych z prawdziwego zdarzenia. Te odbywają się w sali koncertowej, ale tam jest po prostu za ciasno. Przy ulicy Gdańskiej, czy na Staszica, na przykład. Pamiętam jeszcze takie czasy, kiedy i chór i orkiestra ćwiczyły jednocześnie, wtedy dyrygent siedział w środku, jakoś odwrotnie, a orkiestra była po drugiej stronie. Wszystko to stawało się karkołomne. Dopiero, kiedy następowała próba w filharmonii, to można było spróbować, jak to wszystko brzmi na normalnej scenie.

- Budowa nowego kampusu to największa dotąd inwestycja na uczelniach artystycznych w Polsce. Będziemy muzycznym liderem w kraju, czy może w Europie?

- Mamy mieć warunki jedne z najlepszych spośród uczelni artystycznych w Europie. Ważne, by te warunki były profesjonalne. Tak to wszystko było projektowane, łącznie z salami zajęć do prób. To szczególnie ważne przy graniu dużych dzieł muzycznych. Mówię tu o utworach z orkiestrą i chórem. Wtedy chór wchodzi na scenę, wychodzi. To szalenie istotne, by odbywało się płynnie, by w ciągach komunikacyjnych nie było tłoku.

Ta nowa siedziba przede wszystkim zbuduje społeczność, która będzie zgromadzona w jednym miejscu. Rozwiąże wiele problemów technicznych. Obecnie nasze obiekty są w różnych miejscach. Mamy jedną, starszą salę koncertową przy ulicy Staszica, drugą przy ulicy Gdańskiej, budynek jazzu mieści się przy Warmińskiego. Niby wszystko usytuowane jest w centrum, ale jednak konieczne jest przewożenie z jednego do drugiego budynku instrumentów. To też jest pewna niedogodność dla samych studentów. Muszą nieraz przemieszczać się, biec z jednych zajęć na drugie, które odbywają się w innym miejscu. Choćby jazzmani, którzy mają również zajęcia ogólnoteoretyczne. Są też kwestie techniczne związane z koncertami, trzeba było przewozić całe zestawy instrumentów z jednej sali do drugiej. Nie mówiąc już o organizowaniu zajęć z orkiestrą, czy chórem liczącym sto dwadzieścia osób. W nowym kampusie będą sale do prób, ale i koncertowe z prawdziwego zdarzenia. Obecnie nie mamy nawet bufetu, a to też miejsce spotkań. Teraz studenci i pedagodzy, żeby coś zjeść, ale i usiąść, porozmawiać, uciekają „na miasto”. To się zmieni.

- Słysząc o tych wszystkich niuansach dotyczących warunków, w jakich może odbywać się kształcenie muzyków, na myśl przychodzi anegdota, którą podzielił się ostatnio prof. Jerzy Kaszuba. Kiedy to na początku starań o rozbudowę uczelni usłyszał, że przecież wystarczy kupić jakieś pianino i „będziecie sobie grać”...

- No, to było faktycznie takie symboliczne. Budujemy ten „park instrumentów” od wielu już lat. Od 1999 roku. Nasze wydziały się rozwijały, powstał wydział teorii kompozycji, wokalno-aktorski, bo na początku był wydział tylko instrumentalny. Później powstał wydział wychowania muzycznego, który przerodził się w dyrygenturę. A potem doszedł jeszcze jazz, muzyka dawna, która potrzebuje bardzo wielu pomieszczeń, ale takich specjalistycznych, przystosowanych do instrumentów z epoki.

- Nowe, lepsze warunki to lepsze wyniki? Jeszcze więcej laureatów prestiżowych konkursów? Czy w ogóle szukanie takich wymiernych korzyści z modernizacji uczelni artystycznej, której charakter wymyka się twardym, wymiernym ocenom, ma sens?

- Powiem może tak, że tu przede wszystkim bardzo ważna jest relacja mistrz-uczeń. Mistrzowie to podstawa, gdyby ich nie było, nie byłoby wybitnych studentów. To oni przyciągają do siebie studentów z całej Polski i nie tylko. Z drugiej strony też sukcesów nie będzie bez wybitnych studentów, to przecież oczywiste. Owszem, tu też mamy dobre sale, od lat w nich się rozwijamy. Przecież tu obok uczelni jest posąg dyrektora Szwalbego, który ten budynek przystosował tak, by można z niego korzystać.

- Co z obecnym budynkiem, kiedy już nastąpią przenosiny do owego kampusu?

- Ten budynek jest jednym z symboli bydgoskiej dzielnicy muzycznej. Bardzo chcielibyśmy, by on pozostał; on ma dalej służyć potrzebom kulturalnym. Rozmawiamy z panią rektor Elżbietą Wtorkowską, wcześniej z prof. Kaszubą, by ten budynek dalej pełnił taką ważną rolę. Będą jeszcze rozmowy na ten temat w ministerstwie kultury, ale marzy nam się, by pozostał, jako część dziedzictwa Andrzeja Szwalbego, bez którego przecież nie byłoby naszej dzielnicy muzycznej.

O nowej siedzibie Akademii Muzycznej w Bydgoszczy:
Wartość prac budowlanych – 393 mln zł
Liczba kondygnacji głównego gmachu – 8
Liczba wszystkich pomieszczeń – 644
Liczba sal koncertowych – 4
Powierzchnia kampusu – 3 hektary
Nowy gmach pomieści, m.in. cztery sale koncertowe (symfoniczną, kameralną, teatralno-operową i organową, sale dydaktyczne i dom studenta)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Nowe ciało dla duszy, którą jest muzyka. O nowym kampusie Akademii Muzycznej w Bydgoszczy - Gazeta Pomorska