Podwyżka o tysiąc złotych - a takiej podwyżki domagają się nauczyciele - może już budżet rozsadzić.
W pozornym szaleństwie nauczycielskich żądań jest jednak metoda. Jak w każdych sporach płacowych, doświadczony negocjator żąda znacznie więcej niż spodziewa się wywalczyć, by potem, w wyniku obustronnych ustępstw, zejść do kwoty niższej, ale w sumie zadowalającej. Poza tym kiedy w żądaniach pójść na całość, jak nie teraz. W roku dwóch ważnych wyborów serce rządzących jest miękkie jak wosk.
Podejrzewam jednak, że nauczyciele nie osiągną swego, jeśli się nie zjednoczą. Przed świętami na zwolnienia poszli pedagodzy z dwóch szkół w Bydgoszczy. Pozostali pracowali. Teraz protestuje parę szkół w Grudziądzu, a Bydgoszcz pracuje. Nie tędy droga. Jak nie ruszą razem, to dostana figę albo ochłap.
Dwa razy więcej fotoradarów na polskich drogach. Zobacz wideo!