Najbardziej pożądane: twarzą w twarz

Bydgoscy radni twierdzą, że tradycyjne dyżury pełnione w siedzibach rad osiedli nie sprawdzają się. Myślą więc o wykorzystaniu Internetu.

Radni innych miast uruchamiają komunikatory, organizują czaty. Spotykają się z mieszkańcami w supermarketach, jak samorządowcy z Łodzi, którzy uznali stare sposoby kontaktu za anachroniczne. Bydgoscy rajcy wolą tradycyjne metody.

<!** reklama left>- Mają dyżury w siedzibach rad osiedli. Członkowie prezydium w ratuszu - wyjaśnia Wojciech Paczkowski, dyrektor biura RM.

Ponieważ prawo nie określa jednoznacznie tego, jak często takie dyżury mają się odbywać, część radnych spotyka się z wyborcami średnio raz w miesiącu. Żaden z członków Rady Miasta nie zgłaszał, że chciałby wypełniać swoje obowiązki w inny sposób.

- Pełnię kilkugodzinny dyżur raz w tygodniu - mówi Zbigniew Sobociński (PO), wiceprzewodniczący RM. - Kto chce, ten może się ze mną skontaktować. Supermarket to nie jest miejsce na poważne rozmowy. Jeszcze by mi ktoś nawymyślał i to nie za moje winy.

Piotr Król, radny PiS mówi, że warto byłoby zastanowić się nad wprowadzeniem nowości. - Świat idzie naprzód - twierdzi radny. - Gdybym musiał wybierać, zdecydowałbym się na spotkanie w markecie. Preferuję bezpośrednie rozmowy. Internetowe Gadu-Gadu jest zbyt anonimowe i mało wiarygodne.

Jedną z nielicznych (jeśli nie jedyną) radną, która ma swoją stronę internetową, jest Anna Mackiewicz (LiD). - Właśnie ją przebudowuję - oświadcza Anna Mackiewicz. - Zastanawiam się, jak mogłabym w ten sposób zbierać informacje i opinie.

Radna LiD chce, by na jej stronie pojawiały się pytania, na które można odpowiedzieć tylko tak lub nie. Myśli też o pisaniu bloga i uruchomieniu internetowego forum.

- Tradycyjne dyżury nie sprawdzają się także dlatego, że siedziby rad osiedli znajdują się w niedostępnych miejscach. Nasza jest na stadionie „Chemika” - dodaje radna.