Michio Kaku, Amerykanin japońskiego pochodzenia, profesor Uniwersytetu Nowojorskiego, badacz m.in. teorii strun, jest też wymarzonym popularyzatorem nauki. Potrafi bowiem opowiadać o trudnych zagadnieniach językiem obrazowym i nienajeżonym terminologicznymi rafami.
W dziewiątej już wydawanej po polsku książce Kaku zajął się przyszłością ludzkości. Choć w najbliższych latach największym zagrożeniem dla człowieka wydaje się sam człowiek, to w nieco dalszej perspektywie nasz los jest zdeterminowany niezależnymi od człowieka zmianami we Wszechświecie. „W przeciwieństwie do innych form życia na naszej planecie, które muszą się biernie godzić ze wszystkim, co im się przytrafia – pisze Kaku – my, ludzie, jesteśmy panami swego losu. Na szczęście już tworzymy narzędzia, które pozwolą przezwyciężyć niesprzyjające okoliczności wynikające z naturalnego biegu rzeczy, i być może dzięki temu nie znajdziemy się w grupie 99,9 proc. organizmów żywych skazanych na wyginięcie”.
W „Przyszłości ludzkości” Kaku przedstawia więc pomysły śmiałków, wizjonerów usiłujących dać Ziemianom szansę ucieczki na inną planetę, nawet spoza Układu Słonecznego, gdyby okazało się, że Ziemia stała się dla nas za ciasna lub przestała, np. z powodu zmian na Słońcu lub uderzenia meteorytu, nadawać się do życia. Największą i najprostszą do realizacji nadzieję na ucieczkę z Ziemi daje sąsiedni Mars. I właśnie Czerwonej Planecie autor poświęca dużo uwagi w pierwszej części książki. Na Marsa swoją uwagę kieruje też NASA - amerykańska państwowa agencja kosmiczna, która po dłuższej przerwie otrzymała zielone światło na organizację lotów kosmicznych, także załogowych. Na Marsie jednak pierwsi mają szansę stanąć kosmonauci reprezentujący… prywatny kapitał. Miliarder Elon Musk, ten od elektrycznych aut marki Tesla, za swój cel życiowy przyjął wysłanie ludzi na Marsa już około 2025 r. W wyścigu o podbój kosmosu, także w dla celów komercyjnych (turystyka, eksploatacja złóż cennych kopalin) z Muskiem rywalizuje m.in. równie zamożny Jeff Bezos, właściciel firmy Amazon.
W planach wizjonerów Księżyc stałby się megaprzetwórnią, do której do obróbki transportowane byłyby skarby z innych części Wszechświata. W cenne minerały obfitują zaś zwłaszcza małe ciała niebieskie w Pasie planetoid, ciągnącym się pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza. Badania, na razie bezzałogowe, tego zakątka w kosmosie, to również melodia najbliższej przyszłości.
A potem? Potem czeka nas żegluga jeszcze dalsza. O tym Kaku pisze w dalszej części książki.
Michio Kaku, Przyszłość ludzkości, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2018.