Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Musisz włożyć paluchy do rany, niewierny Dariuszu? (Kronika bydgoska)

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Miasto zorganizowało weekendowy plenerowy punkt szczepienny, który cieszył się sporym zainteresowaniem
Miasto zorganizowało weekendowy plenerowy punkt szczepienny, który cieszył się sporym zainteresowaniem Fot. Archiwum Expressu Bydgoskiego/Tomasz Czachorowski
To było dla mnie wstrząsające doświadczenie. Po dłuższym czasie spotkałam kuzyna z daleka, który ostatnio przez koronawirusa stracił żonę i mamę. Jak to możliwe, że świadectwo takiej tragedii zderzam codziennie z przykładami niewiary, bezmyślności i zacofania?

Zobacz wideo: Wieszanie kłody bartnej w Myślęcinku

Żona – 55-letnia, uwielbiana przez uczniów nauczycielka, została pokonana przez covid w tydzień. Dla statystyk była "zgonem spowodowanym chorobami współistniejącymi”, dla męża, dzieci, uczniów i przyjaciół kimś, kto chodził do pracy, do szkoły, by nie zawieść podopiecznych, mimo że organizm osłabiony cukrzycą dawał pełne prawo do skorzystania z furtki rocznego urlopu na poratowanie zdrowia. Magda dała się zawieźć do szpitala po tygodniu "przeziębienia” dopiero wtedy, gdy już nie mogła swobodnie oddychać. Gdy po tygodniu zmarła pod respiratorem, wdowiec zobaczył zdjęcie płuc – niemal w całości zajęte przez chorobę. Kuzyn nie miał czasu przepracować żałoby – sędziwa mama, która przeszła udar, odeszła w szczycie pandemii 4 miesiące później. Covid i ją dołączył do statystyk, niewątpliwie zarażoną "gdzieś po drodze”, w karetce, na SOR czy intensywnej terapii…

To Cię może zainteresować

Kiedy choroba ma znane Ci nazwisko, twarz kogoś z rodziny czy przyjaciół, przestaje być mętnym wyobrażeniem czegoś odległego. Czymś z ulotki płaskoziemców, jak te anonimowe druki rozrzucone w mojej fordońskiej klatce.

Mogę się z niej dowiedzieć, że "covid 19 to spisek globalistów i zaplanowane oszustwo medialne, które ma doprowadzić do całkowitego zniewolenia i utraty wszelkiej własności. Szczepienia dzieci to zaplanowane ludobójstwo i depopulacja”.

Więcej cywilnej odwagi od ulotkowych "odważnych” spod znaku Stolika Wolności miał pan Dariusz Tokarczyk, podpisując się pod mailem do naszej wzorcowo rzetelnej dziennikarki, autorki wywiadu z ekspertem od chorób zakaźnych: "to Ci kazali pisać czy Ty taka ograniczona w rozeznaniu co się wokół dzieje? Są dziennikarze i dziennikarzyny, idziesz w drugim kierunku…”. W słusznym kierunku poszli z pewnością ci z Państwa, którzy skorzystali w Bydgoszczy z plenerowych gminnych punktów szczepień lub podobnych miejsc utworzonych w centrach handlowych.
Gdybyż jeszcze zechcieli dołączyć do nich pasażerowie miejskiej komunikacji i miejscy przewoźnicy zresztą też. Zacznijmy od MZK – cóż mi po tym, że kierowca tramwaju czy autobusu siedzi za swym pulpitem jak na miejscu zbrodni otoczony taśmami i zakazami dostępu. Ja też spędzam w tramwaju co najmniej 80 minut dziennie i żeby się do niego dostać, muszę – bez sensu - korzystać z uruchamianych ręcznie przycisków otwierających drzwi. Że można to rozwiązać kreatywnie, ćwiczyliśmy już zimą, gdy zastosowano z kolei tzw.ciepłe przyciski. I co mi z tego, że na tablicy elektronicznej wyświetla się regularnie informacja przypominająca o obowiązku noszenia w "zbiorkomie” masek zasłaniających usta i nos.

Przez cały lipiec na natknęłam się na ani jedną reakcję motorniczego (zwłaszcza w nowoczesnych pojazdach wyposażonych w kamery) na obecność pasażerów bez masek, nie zauważyłam, by jakikolwiek kontroler zwrócił uwagę na to, że ktoś bimba sobie z bezpieczeństwa innych, prawdopodobnie należąc do grupy zgadzających się z tezami "wyzwolonych” głosicieli covidowego "spisku”.

"Interesujące”, bo gros z nich to osoby bardzo młode... Pewnie na swoich smartfonach nie dotarły jeszcze do informacji, że covidowy wariant Delta upodobał sobie właśnie młodszą część populacji. Wyzywającą chęć konfrontacji mają wymalowaną na twarzach, więc ja (i większość pasażerów) po prostu się nie odzywa, modląc się, by się ta podróż skończyła, choć skoro jesteśmy myślącymi i czytającymi wiemy, że wspomnianej Delcie wystarczy króciutki pobyt we wspólnej przestrzeni, by paść niezasłużoną ofiarą pandemii.
Nie potrzebowałam okrutnego świadectwa bliskiego członka rodziny, by wierzyć, że trzeba zrobić wszystko, by się przed tym żniwem śmierci bronić. Teraz jednak jestem wręcz przerażona tą galopującą bezmyślnością i brakiem refleksji. Kto przy zdrowych zmysłach chciałby zrobić sobie taką krzywdę?… Nie jestem za zmuszaniem kogokolwiek do czegokolwiek, masowe protesty Francuzów pokazują skalę możliwości gniewu przymuszanych, ale czas najwyższy na opamiętanie się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo