Zwarta pokrywa lodu nie stwarza niebezpieczeństwa dla urządzeń wodnych. Groźnie robi się dopiero, gdy temperatura gwałtownie rośnie powyżej zera.
<!** Image 3 align=none alt="Image 185098" sub="Wisła. Płynący lód jest niebezpieczny dla podpór mostów. Fot.: Tadeusz Pawłowski">
Od kiedy w kraju zagościła prawdziwa zima, mróz regularnie ścina wodę przy śluzie na Brdyujściu. Lód kruszony jest tam na bieżąco przez dziesięcioosobowy zespół pracowników Nadzoru Wodnego.
Codzienne odkuwanie
- Kujemy tam, gdzie napór lodu mógłby coś uszkodzić. Gdy na rzece zalega jedno lub dwucentymetrowa tafla, to nie trzeba jej łamać, ale codziennie odkuwamy jazy, by lód się nie nagromadził - tłumaczy Marcin Litmanowski, kierownik bydgoskiego Nadzoru Wodnego Zarządu Zlewni Wisły Kujawskiej.
Tej zimy jeszcze żaden z obiektów monitorowanych przez zarząd nie uległ awarii z powodu ujemnych temperatur, ale cierpią przez nią umocnienia wzdłuż brzegów Brdy.
- Na całym odcinku Brdy mróz rozsadza umocnienia brzegowe i praktycznie po każdej zimie wymagają one naprawy - dodaje Marcin Litmanowski.
<!** reklama>Okazuje się jednak, że to nie ujemne temperatury stanowią największe zagrożenie dla terenów nadwodnych, ale podobnie jak w drogownictwie, niszczący skutek może przynieść przejście przez zero stopni Celsjusza.
- Gry mróz skuje całą powierzchnię rzeki, to woda płynie pod lodem, co nie stwarza niebezpieczeństwa. Jednak gdy w dzień woda odmarza, a w nocy z powrotem temperatury spadają poniżej zera, mogą powstawać zatory lodowe i rzeka wychodzi wtedy z brzegów - wyjaśnia Paweł Kozikowski, inspektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego KPUW w Bydgoszczy.
Dodaje, że płynący lód jest również bardziej niebezpieczny dla podpór mostów.
- Podczas gdy skuta woda przytrzymuje filary, kry napierające na most i uderzające o słupy mogą go uszkodzić. Trzeba pamiętać, że każdy most ma osłony i jeszcze na razie nie musieliśmy interweniować z powodu lodu na moście w Fordonie.
Na wypadek, gdyby Wisłę pokryła gruba warstwa lodu, w pogotowiu czeka dwanaście lodołamaczy. Sześć z nich stacjonuje we Włocławku, a pozostałe w Tczewie i Przegalinie.
- Łamanie lodu polega na tym, że najpierw lodołamacze znad morza płyną w górę rzeki i torują tym samym drogę statkom z Włocławka. Gdyby akcję prowadzono odwrotnie, lód z górnych odcinków nie miałby jak spłynąć w dół rzeki - przypomina inspektor.
Trzeba sprawdzać
Tej zimy w regionie nie zanotowano problemów z nadmiernym oblodzeniem, ale stan wód oraz nabrzeża jest regularnie monitorowany m.in. przez Wydział Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta oraz Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych.
- Zobowiązaliśmy nasze oddziały i biura terenowe, by monitorowały cieki pod kątem ewentualnego zagrożenia wylaniem. Aktualnie na wszystkich rzekach obserwujemy niski stan wody, ale obecność lodu mogłaby wiązać się z niebezpieczeństwem powodzi. Jak dotąd nie było jednak żadnych kłopotów - mówi Janusz Szablowski, zastępca dyrektora Kujawsko-Pomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych we Włocławku
Większe zniszczenia niż sam mróz wywołałaby nagła odwilż.
- Liczymy też, że w tym roku nie będzie ona tak raptowna, jak ubiegłoroczna, gdy nagle temperatura wzrosła o kilkanaście stopni i mieliśmy powódź roztopową. Tym razem nie ma, na szczęście, tak grubej pokrywy śnieżnej, która spłynęłaby do rzek - dodaje Janusz Szablowski.
Zdaniem synoptyków, gwałtowna odwilż nam nie grozi.
- Do niedzieli zrobi się nieco cieplej, może być nawet do pięciu stopni na minusie. Temperatura podnosić się będzie powoli, nie oznacza jednak końca zimy - zapowiada Bogdan Bąk z Bydgoskiego Biura Pogody.
Gwałtownej odwilży raczej nie będzie
- Znaleźliśmy się pod wpływem północnegu frontu, który sprowadzić może lekkie ochłodzenie. Później jednak temperatura zacznie się podnosić.
- W niedzielę temperatura może wynieść do -5 stopni. Ocieplenie potrwa do połowy przyszłego tygodnia.
- Nie oznacza to jednak końca zimy. Ujemne temperatury mają się utrzymywać niemal do końca lutego.