Taki przekaz dnia to pomocna wskazówka dla tępych polityków, w formie nieskomplikowanej instrukcji, jak odpowiadać na zadany przez media temat. Przypomina znaną zabawę w pomidora.
- Co pan sądzi o ruchach antyszczepionkowych - pyta dziennikarz.
- Pomidor - odpowiada polityk.
- Czy wierzy pan, że premier Morawiecki wydałby rozkaz strzelania do uchodźców na tratwach -pyta inny redaktor.
- Odgrzewany kotlet - odpowiada PiS-owski rozmówca.
Udzielanie niezgodnych z przekazem dnia odpowiedzi zagrożone jest w partii władzy surowymi nagrodami - udziałem w dorocznym odstrzale bażanta z ministrem Szyszko lub weekendowym wypadem zamiasto z posłem Piotrowiczem.
Udzielanie niezgodnych z przekazem dnia odpowiedzi zagrożone jest w partii władzy weekendowym wypadem za miasto z posłem Piotrowiczem
A według mnie, w restauracji „U Sowy” Morawiecki dał się poznać z ludzkiej, nieznanej dotąd strony. Zaimponował też liberałom, gdy mówił, opychając się ośmiornicami, bo przecież nie odgrzewanym kotletem z „pier….” ryżem: „Mam absolutnie pozytywne zdanie o Merkelowej, Sarkozym czy jak się ten nowy nazywa... Hollande i tak dalej. Że oni w takim świecie, jak dzisiaj są, gdzie przez 50 lat ludziom się wydawało, że zawsze będzie lepiej, emerytury będą dość wysokie, żyć będziemy coraz dłużej, służba zdrowia będzie za darmo, ku...a, i edukacja za darmo, oni tą krzywą, która, wiesz, tak szła co do oczekiwań, oni muszą ją odkręcić, nie. I takie rzeczy się dzieją. […] Jak ludzie ci zapier...ą za miskę ryżu, jak było w czasach po II wojnie światowej i w trakcie, to wtedy gospodarka cała się odbudowała”.
I to rozumiem, ani słowa o żołnierzach wyklętych, kolegach z banku, pomordowanych przez reżim. A sama deklaracja pomocy dla byłego ministra Grada - palce lizać: „Dajcie mu cztery, pięć dych może stówkę, jednorazowo” - powiedział były doradca Tuska.
Dopiero później dowiedzieliśmy się od prezesa Kaczyńskiego, że przyszły premier działał jako PiS-owski agent pod przykrywką w obozie wroga. Dla ojczyzny, w imię barw biało-czerwonych, powodowany patriotyzmem narażał się na śmierć z przejedzenia i marskość wątroby, pijąc wino i jedząc ośmiornice, na których widok prawdziwym patriotom nawet swastyka w gardle staje. I przeklinając służbowo, bo przecież nie dla liberalnej przyjemności.
Poza tym, któż z nas w rozmowie ze znajomymi nie przeklął szpetnie, mówiąc o dobrej zmianie, niech pierwszy rzuci kamieniem lub choćby mięsem, a najlepiej odgrzewanym kotletem.
Pedofilia w Kościele - dlaczego to problem na taką skalę?