Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Łęgnowa: "Tu jest gorzej niż w nowojorskim Harlemie" [WIDEO]

Redakcja
W klatce schodowej brud, pobazgrane ściany, pourywane poręcze i fetor. Tak mieszka się przy ul. Świetlicowej.
W klatce schodowej brud, pobazgrane ściany, pourywane poręcze i fetor. Tak mieszka się przy ul. Świetlicowej. Tomasz Czachorowski
Pani Monika wraz z czwórką dzieci nie chciała tu zamieszkać. Obawiała się, że synowie wpadną w złe towarzystwo, albo stanie się im jakaś krzywda.

Upragnione mieszkanie pani Moniki, na które czekała od kilku lat, było nawet „niczego sobie” - Lokal miał ponad 60 metrów, w środku wyglądał całkiem dobrze. - Ja nie potrzebuję luksusów - tłumaczy kobieta. Dlaczego go nie przyjęła? - Kiedy przyjechałam na miejsce, przywitali nas pijani sąsiedzi, którzy chcieli od nas pieniędzy.

Później wpadło na nas dwóch naćpanych młodych chłopaków. Oczy mieli wywrócone na drugą stronę. Na koniec widzieliśmy, jak mieszkająca w budynku kobieta pozwala, by jej pies załatwiał się na klatce schodowej. Wiele w życiu przeszłam i widziałam, ale takiego czegoś - nie.

- Gorzej niż w nowojorskim Harlemie - komentuje najstarszy, 18-letni syn pani Moniki.

PRZECZYTAJ:Życie w „socjalu” [KOMENTARZ]

O tym, kto mieszka w domu przy Świetlicowej 8, wiele mówi jego stan. Byliśmy na miejscu. Skrzynek na listy praktycznie nie ma. Są pourywane i większość z nich się nie zamyka. Na wielu ścianach trudno już znaleźć nieporysowane miejsce. Wulgarne wpisy przeplatają się z miłosnymi wyznaniami. W kilku miejscach brakuje szyb, a przy oknach są pourywane klamki. Dzwonki do mieszkań, a także włączniki świateł są podpalone. Najgorszy jest jednak przeraźliwy smród. To efekt załatwiania potrzeb fizjologicznych na klatce schodowej.

Czeka na nowe M

- Nie po to czekaliśmy kilka lat w kolejce po mieszkanie, by trafić w takie miejsce. Nie chcę, aby synowie przesiąkli tą patologią. Po prostu się boję - tłumaczy pani Monika.

Nie po to tyle lat czekałam na mieszkanie , by trafić tutaj. Nie chce, aby dzieci przesiąkły patologią. - pani Monika

Poinformowała Administrację Domów Miejskich, że nie zamieszka na Łęgnowie. - To była pierwsza wskazana przez nas lokalizacja. Pani ma prawo odmówić, my przedstawimy jej kolejną ofertę. Nie ma powodów do obaw - zapewnia Magdalena Marszałek, rzeczniczka prasowa ADM.

W piątek po południu odebraliśmy telefon od pani Moniki. - Dostałam przydział w domu na Babiej Wsi. Są tam piece kaflowe, a ja po przebytej operacji w związku z chorobą nowotworową nie mogę dźwigać węgla. Pisałam o tym we wniosku. Nie wiem, co zrobić. Jeśli odmówię drugi raz, to zostanę skreślona i znów spędzę w kolejce kilka lat - tłumaczy.

Błędne koło

Administracja Domów Miejskich - podobnie jak instytucje w innych miastach - boryka się z problemem uciążliwych lokatorów.

- Niektórzy potrafią rozpalić ognisko w pokoju w trakcie alkoholowej libacji. Są też tacy, którzy zdemontują baterie, umywalki, wyrwą ze ścian okablowanie, słowem wszystko, aby zdobyć kilka złotych na alkohol, a później proszą o remont - mówi Magdalena Marszałek z ADM. - Nie można generalizować, ale tacy uciążliwi najemcy są także w domu przy Świetlicowej 8. Trudno więc, byśmy remontowali albo inwestowali w tym miejscu, bo to pieniądze wyrzucone w błoto - dodaje.

ADM stoi na przegranej pozycji w walce z takimi mieszkańcami. - Możemy przygotować wniosek o eksmisję. Jeśli w rodzinie są małe dzieci, a tak przeważnie jest, to wyrok eksmisyjny będzie zawierał także prawo do lokalu socjalnego. Mówiąc krótko, taka osoba wróci do nas. Musimy zapewnić jej dach nad głową. To błędne koło. Skutecznej metody nie wymyślił jeszcze nikt - mówi Magdalena Marszałek.

Lokatorzy z „socjali” za nic mają wezwania do zapłaty. W tej chwili ich długi wynoszą już blisko 19 mln zł. Liczba wszystkich zadłużonych osób względem Administracji Domów Miejskich stale rośnie. Aktualnie ADM ma już ok. 6,5 tysiąca dłużników, którzy zalegają na łączną kwotę ponad 85 mln zł.

Zdaniem autora

Szlag mnie trafił kiedy zobaczyłem, jak mieszkańcy zniszczyli (nie)swój dom

Nie dziwię siępani Monice, że nie chce mieszkać przy ul. Świetlicowej. Uważam, że dla kobiety i jej czwórki synów powinno znaleźć się mieszkanie w lepszym miejscu. To, co wyrabiają lokatorzy, przechodzi ludzkie pojęcie. Zamiast szanować to, że są na garnuszku miasta i dbać o mienie, z premedytacją je niszczą. Dzięki temu z naszego wspólnego budżetu ubywa pieniędzy. Ile kamienic udałoby się wyremontować, gdyby przeznaczali pieniądze na opłaty, a nie na alkohol?

Wojciech Bielawa

Jak rozwiązać problem „socjali”? Piszcie w komentarzach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo