Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[KOMENTARZ] Rewitalizacja: Do wzięcia jest 50 mln zł. Czego będą chcieli bydgoszczanie?

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Techników 5 budynek remontowany ADMTechników 5 budynek remontowany ADM
Techników 5 budynek remontowany ADMTechników 5 budynek remontowany ADM Dariusz Bloch
Z kopyta ruszyły konsultacje społeczne wokół Gminnego Programu Rewitalizacji. Za nami już nawet pierwsze spotkanie z mieszkańcami Okola. Stawką w tej grze jest ponad 50 mln zł przy niewielkim, 15-procentowym zaangażowaniu własnych pieniędzy miasta. Jest się o co bić.

Padają już pierwsze propozycje pożytecznych wydatków – siłownie na świeżym powietrzu, biblioteki, świetlice, filie Miejskiego Centrum Kultury…

Zanim wydamy pierwszą złotówkę, warto jednak uświadomić sobie pewną niemiłą i niepolityczną prawdę. W zdegradowanych obszarach miasta rewitalizacji najbardziej potrzebują ludzie. Oto, co kilka dni temu zobaczył reporter „Expressu”, gdy zajrzał do budynku socjalnego przy ul. Świetlicowej 8 w Łęgnowie: „Skrzynek na listy praktycznie nie ma. Są pourywane, większość z nich się nie zamyka.

Na wielu ścianach trudno już znaleźć nieporysowane miejsce. Wulgarne wpisy przeplatają się z miłosnymi wyznaniami. W kilku miejscach brakuje szyb, a przy oknach są pourywane klamki. Dzwonki do mieszkań, a także włączniki świateł są popalone.

Najgorszy jest jednak przeraźliwy smród. To efekt załatwiania potrzeb fizjologicznych w klatce schodowej”. Rzeczniczka bydgoskiej ADM dopowiada, że niektórzy lokatorzy – nie tylko domu przy Świetlicowej 8 – potrafią rozpalić ognisko w pokoju podczas alkoholowej libacji, a żeby zdobyć parę złotych na alkohol, demontować baterie, umywalki, wyrywać ze ścian okablowanie.

Ilu jest takich zdegenerowanych mieszkańców na zdegenerowanych obszarach miasta? Wierzę, że zdecydowana mniejszość. Jednak dziś to oni wywierają największe piętno na okolicy, atakują i zastraszają porządnych sąsiadów. Bohaterka naszego artykułu, pani Monika, samotna matka czworga dzieci, odmówiła przyjęcia sporego (60 m2) i w środku dobrze utrzymanego lokum przy Świetlicowej 8 nie tylko dlatego, że wokół brzydko pachniało. - Kiedy przyjechałam na miejsce – wspomina – przywitali nas pijani sąsiedzi, którzy chcieli od nas pieniędzy. Później wpadło do nas dwóch naćpanych młodych chłopaków.

Niełatwo publicznie mówić podobne rzeczy, ale działania ratunkowe w takich kwartałach miasta należałoby rozpocząć w stylu okupantów: przeprowadzić inwigilację, potem łapankę na degeneratów. Co dalej? Część trzeba byłoby poddać leczeniu odwykowemu w zamkniętych ośrodkach, część wykwaterować do pomieszczeń, które wyposażeniem przypominałyby celę więzienną – i zagonić do pracy.

Zdaję sobie sprawę, że ta recepta nie pachnie humanitaryzmem. Jeśli jednak chce się ratować zdrową tkankę, to raka trzeba wyciąć.

Będę się też bacznie przyglądał małemu eksperymentowi, które miasto prowadzi w trzypiętrowym budynku przy ul. Techników 2 na Kapuściskach. W latach 70. mieszkałem w pobliżu. Mieszkańcy hotelu robotniczego Zachemu przy Techników 2 to był postrach dzielnicy. Teraz miasto kosztem 6 mln zł gruntownie go remontuje i zaczyna przyjmować zgłoszenia chętnych na któreś z 39 mieszkań socjalnych w budynku.

Co w tym eksperymentalnego? Otóż urzędnicy postawili przed kandydatami pewne wymagania. Przede wszystkim nie mogą mieć długu wobec ADM, a także muszą się wykazać takimi dochodami, które dają nadzieję, że w długi wkrótce nie wpadną. Nie czarujmy się, degeneracja prawie zawsze bierze się z biedy i wódy. Bardzo jestem ciekaw, czy przy Techników 2 uda się utrzymać porządny „socjal”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!