W niedzielę kładłem się spać przekonany, że nawet jeśli pan z Warszawy reprezentujący Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze nie poprze w głosowaniu pomysłu toruńskiego by zmienić nazwę, to bydgoskie lotnisko nadal będzie działało. W poniedziałek już mi tę pewność odebrano.
PRZECZYTAJ:Bydgoszcz: Lotnisko nie zmieni nazwy. Na razie
PRZECZYTAJ:Straszenie upadłością portu lotniczego [SPÓR O LOTNISKO]
Dowiedziałem się za to, że port ma stratę, niemałą, bo na sześć milionów. Toruń chce wnieść 5 milionów za nazwę i krzesło w radzie. Jeśli nic mi nie umknęło, to zostaje jeszcze milion długu? Najważniejsze jednak, że nas ostrzeżono, że urząd marszałkowski może nie wydolić i choć walczy, to widmo upadłości już kołuje nad lotniskiem.
Strach się kłaść spać, bo kto wie czy jutro nie okaże się, że „air upadłość” wylądował! No chyba, że postawimy totem z nową nazwą, bo ona nas ochroni.
