Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Loty z Bydgoszczy na Ukrainę odwołane. A co z busami i pociągami?

Sara Watrak
Sara Watrak
Loty z Bydgoszczy na Ukrainę odwołane
Loty z Bydgoszczy na Ukrainę odwołane Tomasz Czachorowski
Za naszą wschodnią granicą trwa wojna. Tymczasem w Polsce obywatele Ukrainy stanowią najliczniejszą grupę cudzoziemców. Wszystko wskazuje na to, że będzie ich jeszcze więcej. W czwartkowy poranek wiele osób zaczęło opuszczać Ukrainę. Na drogach wyjazdowych z Kijowa utworzyły się potężne korki. Loty odwołano. Sprawdzamy, jak wygląda transport między województwem Kujawsko-Pomorskim a Ukrainą.

Obejrzyj: Toruń. Most drogowy w nowej odsłonie

od 16 lat

Samoloty na Ukrainę na razie nie polecą

Przestrzeń powietrzna nad Ukrainą została zamknięta w czwartkowy poranek. To oznacza, że żaden cywilny samolot nie może tamtędy lecieć. Przypomnijmy, że z naszego regionu na Ukrainę, drogą powietrzną, do tej pory można było dostać się dzięki samolotom tanich linii Ryanair, które latały z Bydgoszczy na lotnisko Kijów Boryspol. W czwartkowy poranek przewoźnik poinformował, że "wszystkie loty na Ukrainę oraz z Ukrainy zostały zawieszone na co najmniej 14 kolejnych dni". W siatce rezerwacyjnej Ryanaira nie można już kupić lotów z Bydgoszczy do Kijowa ani w przeciwną stronę. Informacje te potwierdza rzecznik Bydgoskiego Portu Lotniczego Mateusz Dul.

- Widzimy, że w systemach rezerwacyjnych te loty są anulowane. Przestrzeń powietrzna na Ukrainie jest zamknięta. Czytamy też, że lotniska na Ukrainie są atakowane. Nikt tam nie poleci w najbliższym czasie. Pozostaje czekać i obserwować sytuację - mówi rzecznik.

Również Polskie Linie Lotnicze LOT poinformowały o odwołaniu lotów na Ukrainę.

Polecamy

Bilety są, ale w praktyce busów może nie być

Pozostaje więc transport drogą lądową. Połączeń autokarowych i busów na Ukrainę z naszego regionu oraz w stronę przeciwną jest sporo. To zarówno kursy z Torunia, Bydgoszczy, jak i z Włocławka oraz Grudziądza. Z Kujawsko-Pomorskiego dojedziemy m.in. do Lwowa czy Kijowa. W czwartkowy poranek bilety nadal były dostępne w systemie rezerwacyjnym zarówno w tę, jak i w drugą stronę. Podróż busem z Kijowa do Bydgoszczy trwa od 19 do 22 godzin. Obecnie czas ten może znacznie się wydłużyć ze względu na zatory na granicy. Niewykluczone jednak, że i transport drogą lądową będzie utrudniony.

Docierały do nas informacje z Ukrainy, że autobusy już nie jeżdżą. Osoby chcące się ewakuować szukają więc, również za pośrednictwem mediów społecznościowych, ludzi, którzy będą jechać prywatnym autem.

- Pomocy! Jeśli ktoś wyjeżdża z okolic Lwowa do Polski, bardzo proszę o zabranie mojej mamy. Ona ma wszystkie dokumenty. Ja ją odbiorę nawet przy granicy! Mama utknęła na wsi Sianki, obwód lwowski i nie może stamtąd wyjechać, ponieważ nic nie jeździ. Zapłacę za pomoc i benzynę! - napisała pani Anastazja.

Podobnych wpisów było mnóstwo. Trwa więc chaos informacyjny.

Polecamy nasze grupy na Facebooku:

A co z pociągami?

Bezpośrednich połączeń kolejowych z Kujawsko-Pomorskiego na Ukrainę brak. Z Torunia czy Bydgoszczy do Kijowa dojedziemy z przesiadką w Lublinie, natomiast w przeciwną stronę, z Kijowa do Torunia czy Bydgoszczy, przesiądziemy się w Pilawie. Podróż trwa nieco ponad 20 godzin. Może być jednak problem z dostępnością biletów. Na pociąg z Kijowa do Warszawy, który dotarł w czwartkowy poranek do stolicy, biletów nie było już kilka dni temu.

Warto jednak podkreślić, że sytuacja na Ukrainie zmienia się bardzo dynamicznie i niewykluczone są trudności związane z transportem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Loty z Bydgoszczy na Ukrainę odwołane. A co z busami i pociągami? - Nowości Dziennik Toruński