Zobacz wideo: Abonament RTV - pojawiły się nowe zasady i... zapłacimy więcej.
Na czym polega proces tworzenia lalki reborn?
Kupuję od rzeźbiarki gotowy półprodukt: główka, rączki, nóżki, korpus. To winylowy odlew z powtarzalnych modeli.
Moja rola w tym, by nadać lalce indywidualny rys. Nie ma dwóch takich samych - opowiada Barbar Smolińska. -Maluję je od podstaw, dodaję żyłki, naczynka, przebarwienia oraz pieprzyki, potówki czy drobne zadrapania. Maluję ręcznie, specjalnymi farbami. Każdą warstwę, po kolei wypalam w piecyku halogenowym. Dopiero, gdy „niemowlak” wystygnie, mogę nakładać kolejną warstwę. Samo malowanie to trzy dni pracy po osiem godzin. Wnętrze lali wypełniam granulatem, aby układała się i miała wagę prawdziwego noworodka. Potęguje to ich realny wygląd. Kiedy przekazuję lalki w ręce znajomych, którzy wiedzą przecież że nie mają do czynienia z z dzieckiem, automatycznie podtrzymują ich główki, które opadają jak u prawdziwych niemowląt. Jeśli lalka ma mieć włosy, ich wczepienie to zadanie na koniec.
Sprawdź rozmowy, którą w całości opublikujemy w magazynowym wydaniu, w piątek. 8 stycznia:
To naturalne, ludzkie włosy?
- Mogą być ludzkie, choć ja wybieram sierść alpaki lub moher. Zwierzęce włosie jest bardziej miękkie, dzięki jego użyciu powstaje puszysty, cudowny w dotyku niemowlęcy meszek. Bez trudu można kupić naturalne włosy w specjalistycznych sklepach w Niemczech czy Stanach Zjednoczonych - mówi Barbara Smolińska.
Pani lalka z zamkniętymi powiekami śpi jak niemowlę. Ale inna wpatruje się we mnie szeroko otwartymi, brązowymi oczami. Ma nieco nieobecne spojrzenie…
- Kiedy wytrzymamy jej spojrzenie dłuższą chwilę, te oczy wydadzą się zamrożone, co może wywołać efekt sztuczności. Brakuje ruchu gałek ocznych i mrugania. Dlatego nie tak często wykonuję lalki z otwartymi oczami, choć niektórzy klienci o takie właśnie proszą. Zwykle trafiają one w ręce kolekcjonerów, którzy po prostu układają je na półce - mówi Barbara Smolińska. - Używam szklanych oczu z efektem 3D. To takie same protezy, jakie zakłada się ludziom, którzy z jakichś powodów stracili oko.
Komu potrzebne są takie lalki?
- Lalki reborn sprawdzą się, m.in., w szkołach rodzenia. Realizowałam już zamówienia z wielu zakątków świata: moje lale trafiły, m.in., do Emiratów Arabskich, Kanady, Rio de Janeiro, Niemiec - mówi Barbara Smolińska. - Ale oczywiście wiele kobiet kupuje lalkę po to, by pomóc sobie w terapii, w przejściu jakiejś traumy, która nie pozwala normalnie żyć. Są takie, które straciły ciąże, są takie, których dziecko zmarło po porodzie lub w wypadku. Są takie, które nie mogą mieć dzieci, choć bardzo tego pragną.
Sprawdź rozmowy, którą w całości opublikujemy w magazynowym wydaniu, w piątek. 8 stycznia. Zapraszamy do lektury:
Więcej informacji o lalkach, które maluje Barbara Smolińska, można znaleźć tutaj.
