Coraz częściej jednak młodzież, w zależności od zasobów portfela rodziców, decyduje się na udział w płatnych kursach przygotowawczych. Często pozwalają one lepiej niż na lekcjach zgłębić wiedzę, bo jest na to więcej czasu.
Nauczycielka, która prowadzi takie zajęcia, zwróciła mi uwagę na dość istotny fakt. Z jej obserwacji wynika, że od kilku lat na kursy zgłaszają się wcale nie słabsi uczniowie, lecz bardzo dobrzy, planujący dostać się na wymarzone studia. Chcą nie tylko poszerzyć swoje wiadomości, ale też popracować z arkuszami maturalnymi, po prostu się sprawdzić, bo jak wiadomo, stres potrafi dopaść nawet najlepszego.
PRZECZYTAJ:Powtórki kosztują słono lub nic [PRZED MATURĄ]
Owszem, ktoś powie: „Nie każdego stać, by wydać sporą sumkę na kurs i nie każdy musi być w szkole orłem”. I to prawda, ale jeśli ktoś się systematycznie uczył, to na pewno da radę na maturze. A temu, kto się przez lata lenił, nie pomoże żaden kurs. Choćby prowadził go najlepszy profesor.