https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kto ma większe łapy?

Mariusz Załuski
Takie cudeńka zawsze przypominają mi rezydencję gościa, który dorobił się zdecydowanie za szybko. Można odnieść wrażenie, że poutykano tam wszystko, co tylko można było sobie wydumać. W „Transformers 3” jest podobnie. Mamy tu i niesamowite efekty specjalne, i kino akcji wysokiej próby, i trochę komedii próby zdecydowanie niższej, i nawet ponury dramat wojenny. Emocje skaczą po całej skali. No i mamy też pytanie, po co są tu w ogóle jeszcze potrzebne te roboty, samoprzebudowujące się w samochody.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Takie cudeńka zawsze przypominają mi rezydencję gościa, który dorobił się zdecydowanie za szybko. Można odnieść wrażenie, że poutykano tam wszystko, co tylko można było sobie wydumać. W „Transformers 3” jest podobnie. Mamy tu i niesamowite efekty specjalne, i kino akcji wysokiej próby, i trochę komedii próby zdecydowanie niższej, i nawet ponury dramat wojenny. Emocje skaczą po całej skali. No i mamy też pytanie, po co są tu w ogóle jeszcze potrzebne te roboty, samoprzebudowujące się w samochody.

Oczywiście po co są, to tak naprawdę wiadomo, w końcu to one zarabiają pieniądze w sklepikach z zabawkami jak świat długi i szeroki. Cała seria o transformerach wzięła się właśnie od nich, tyle że teraz, w trzeciej odsłonie, przerosła już biznes zabawkowy. I sprawia raczej wrażenie poligonu dla magików z Hollywood. Mogą tu oni napinać muskuły, pokazywać, kto ma większe łapy i lepsze maszynki do efektów specjalnych. Bo tego typu produkcje zawsze wytyczały granice efekciarstwa. Nie inaczej jest tym razem.

Ale mówiąc szczerze, gdy się ogląda te ganianki i strzelanki, trudno nie docenić kunsztu Michaela Baya, mistrza cudownie podanego, widowiskowego banału. Mamy wojnę? No to będzie heroiczne spojrzenie zwykłego amerykańskiego chłopca, będzie łopotał gwiaździsty sztandar (tym razem widać głównie pasy), będzie bohaterstwo nagrodzone i szujowatość ukarana. Mamy tu zresztą wszystkie wojenne kody i wszystkie złote myśli, które być powinny. Że sojuszników nie należy porzucać dla własnego interesu, że zdrada zawsze wyjdzie bokiem, że nie ma co liczyć na to, że pójdzie dobrze, jeśli może pójść źle. Tyle że Michael Bay w pewnych momentach pokazał nam kino wojenne pełną gębą - z całą tą atmosferą niemocy, roztrzeliwaniami jeńców, czaszkami turlającymi się po ulicy. Do tego przy dźwiękach pełnej patosu muzyki. W kontekście zabawkowym nieco to zgrzyta.

<!** reklama>Fabuła kręci się zaś wokół tego, co poprzednio, tylko ze zdecydowanie większym zadęciem. Znowu mamy więc dwie gromadki robotów - dobre i złe - które przybyły z kompletnie zniszczonej planety. Złe chcą odbudować ją naszym kosztem, dobre nam pomagają. Władze nie do końca wiedzą, o co chodzi, ale ekipa dzielnych obywateli - ze świeżym absolwentem uczelni i jego cud-dziewczyną - czuwają.

Co ciekawe, tym razem Michael Bay pomyślał też o rodzicach, którzy ze swoimi pociechami pognają na film. Mamy więc ironicznie potraktowane spiskowe teorie dotyczące naszych spotkań z kosmitami (ot, choćby słynna legenda o tym, co też astronauci robili po ciemnej stronie Księżyca), mamy również parę fajnych scenek z wgranymi postaciami historycznymi. No i jest tu także trochę zabawy ze znanymi aktorami. Bo na przykład dla Johna Malkovicha w trzecioplanowej rólce warto się na „Transformers 3” wybrać.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski