Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika bydgoska. Z pamiętnika maturalnego dziadersa* smut kilka

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Kasztanowce przekwitają, kolejne matury przechodzą do historii
Kasztanowce przekwitają, kolejne matury przechodzą do historii Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz
Od tegorocznych maturzystów, kończących właśnie (oby!) swą przygodę z egzaminami, dzieli mnie 40 lat. I?

Jest maj 1983 roku, dokładnie 40 lat temu. Na maturalnej giełdzie co chwilę pojawiają się „pewniaki”, a jeśli pamiętać, że nie mieliśmy wtedy internetu i komórek, każdy taki „przeciek” smakował inaczej. Był cenniejszy?

Do dziś nie wiem, jak to się ostatecznie stało, że dosłownie na ostatniej prostej (którą była ulica Chodkiewicza, na zapleczu mojego IV LO) ktoś rzucił temat z Norwida, który jota w jotę był potem zapisany na tablicy w sali maturalnej (Serio! Tematy egzaminów nie były pakowane wtedy w paczkach z czipami!)...

Jedno łączy na pewno metodologicznie tę maturę z tamtych czasów z bieżącymi: trzeba było znać kanon określonych lektur, a dawało to gwarancję popłynięcia na każdym temacie, z każdego można było wybrnąć. (Jak widać na załączonym obrazku - jakoś popłynęłam.) Różniło nas z dzisiejszymi maturzystami jednak to, że my naprawdę (w większości) czytaliśmy te książki...

To może Cię zainteresować

Trochę więc nie chcę zrozumieć tych ubolewań i płaczu maturzystów AD 2023, że im teraz ciężko, bo każą im znać literaturę i jeszcze wyciągać z tego wnioski, kojarzyć, osadzać w innych „tekstach kultury”... I tak, wiem, że czasy się zmieniły, wiem, że już są internet, sztuczna inteligencja i loty w kosmos.
Wtedy, latem 1983 roku, po szczęśliwej przygodzie z Norwidem, usiadłam w pięknej sali Dworu Artusa przy toruńskim Rynku Staromiejskim, żeby zmierzyć się z kolei z Saint-Exupérym. Czyli, by egzaminem wstępnym na uczelnię potwierdzić wynik matury i wybór kierunku studiów. Nauki, która nie dawała niemal żadnych furtek. Niezdany w określonym terminie egzamin poprawkowy na pierwszym roku oznaczał skreślenie z listy studentów (i pobór do wojska dla kolegów). Nieobecności na zajęciach oznaczały brak zaliczeń. Choć do dziś pamiętam spiżową twarz prof. Hutnikiewicza, który wpisywał do papierowego (!) indeksu zaliczenia wykładów tabunowi studentów, którzy nie korzystali wcześniej z dobrodziejstwa jego wiedzy, a snobowali się na autograf Legendy (mam i ja). A zatem: wiedza kiedyś znaczyła, wykształcenie znaczyło. Nauczyciele, którzy do dziś uporczywie stawiają przed swymi nazwiskami zdewaluowane „mgr”, świadomie lub mniej nawiązują do czasów, gdy dyplom pedagogiczny ważył tonę więcej niż powszechniejsze zaświadczenie o ukończeniu studium nauczycielskiego. Kiedy słyszysz w aptece „pani magister”, może nie wiesz, że to znów ukłon do jakości dawnego kształcenia aptekarzy w opozycji do felczerów...

To też może Cię zainteresować

A dziś? Zaprzyjaźniony maturzysta z zacnego domu, z rodzicami ze stanowiskami i dyplomami, po linii najmniejszego oporu wziął „niepotrzebne” egzaminy maturalne, fokusując się od początku liceum tylko na tym, co pozwoli mu - bez podjęcia studiów - zdobywać wiedzę i doświadczenie na upatrzonej posadzie w Berlinie. Bilet na pociąg nie poczeka nawet na ogłoszenie wyników. Jego koleżanka, za zgodą rodziców, którzy jednak muszą ją zaopatrzyć finansowo na początek, robi sobie „gap year”.Wyjeżdża na rok pomaturalnej przerwy jako opiekunka do dzieci na Florydę. Chce przemyśleć, co ze sobą w życiu robić. Później.
Wiedzą to chyba już nieźle też dzisiejsi studenci, dla których ten czas na uczelniach jest często tylko obok prawdziwego życia, pracy. Znajomy wykładowca opowiadał mi, jak wielu z jego słuchaczy „dziennych” bezdyskusyjnie żąda dziś dostosowania rytmu zajęć do obowiązków zawodowych. Swój magisterski dyplom, o ile w ogóle po niego sięgną, wkrótce wrzucą na dno szuflady. Mimo wszystko, z kolejnym kwitnieniem kasztanów, spada kolejna łezka sentymentu, że kiedyś to było jednak jakoś lepiej...

***

Pamięci Kasi Pory, w czasach maturalnych Górnikiewicz. Naszej śmieszce, naszej duszy towarzystwa. Osobie, której dawne dziewczyny w towarzystwie dawnej profesorki oddają teraz hołd w listopadzie.

***

* Dziaders - często przedstawiciel płci męskiej, choć bez reguły - mentalnie zatrzymał się w czasie, przeważnie w latach swej młodości, również występuje dalszy powrót do średniowiecza. Żyje przeszłością. Podchodzi podejrzliwie do wszelkich wynalazków i nowych wzorców kulturowych powstałych mniej niż 30 lat temu. Posiada wrodzone przekonanie o nieomylności i olśniewania "ciemnoty" arbitralnym blaskiem. Paladyn „tradycyjnych” wartości. Wiedza omnibusa pozwala na wyrażanie eksperckiej opinii w każdym temacie – od gotowania po pozyskiwania energii z fuzji atomowej. (za www. Miejski.pl, prześmiewczo)
Zobacz wideo: Kujawsko-pomorski kurator oświaty o maturze w 2023 roku

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo