Przyznam, że podczas lektury kilku pierwszych rozdziałów miałem za złe Mrozowi, że tak szybko wrócił do opowieści o Forście. Jego nowe przygody wydawały mi się wtórne, świecące odbitym światłem wcześniejszych utworów. Nie urzekał mnie również prezentowany tam, specyficzny dla twórczości Mroza dowcip, dochodzący do głosu szczególnie podczas dialogów komisarza z jego dawnym komendantem, dobrodusznym nadinspektorem Osicą… Ba, nawet uczuciowe zapasy w trójkącie Forst - prokurator Wadryś-Hansen i dziennikarka Szrebska stały się przewidywalne i dlatego nużące. Wreszcie krwawe wyczyny, jakie są modus operandi nowego „seryjnego”, zdają się przekraczać granice wytrzymałości psychicznej i poczucia smaku czytelnika. Dość powiedzieć, że tym razem ulubionym sposobem seksualnego zaspokajania się czarnego charakteru jest seks oralny z… odciętą głową swej ofiary.
Sposób postrzegania „Przepaści” na szczęście zmienia się wraz z postępem lektury. Seryjny morderca z Białego Dunajca tym różni się od ścigającego go komisarza Forsta, że nie jest samotnym wilkiem. Ba, ma nie tylko swego patrona i przewodnika, lecz także ten patron ma swojego patrona, a ten kolejnego patrona. Ta pionowa zależność zdaje się nie mieć końca, prowadząc najpewniej do… kolejnego tomu serii, w który Forst podejmie rękawicę rzuconą mu pod koniec fabuły „Przepaści”.
Jednej ważnej zaległości nie udało się jednak Mrozowi nadrobić w kolejnych rozdziałach „Przepaści”. Jego książki zawsze miały walor erudycyjny, zwykle w nawiązaniu do słynnych zagadek kryminalnych. Tym razem ten element był słabo reprezentowany. Oczekiwałem na przykład szerszych dygresji na temat seryjnych zabójców, lecz niczego odkrywczego na ten temat nie dowiedziałem się.
Za to inny wątek w „Przepaści” udał się Remigiuszowi Mrozowi bezsprzecznie. To nocny lot pod Zawrat śmigłowca Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, zakończony awaryjnym lądowaniem na polanie przy nieczynnych obu silnikach. Jest to ponoć wątek zainspirowany prawdziwą historią sprzed kilkunastu lat. Wciska w fotel nie tylko pilota - zwłaszcza że został bardzo sprawnie opowiedziany.
Podsumowując, mimo że do najważniejszego starcia sił dobra i zła dochodzi w Tatrach Wysokich, „Przepaść” nie jest szczytowym dokonaniem Remigiusz Mroza.
Remigiusz Mróz, Przepaść, Wydawnictwo Filia, Warszawa 2021.
