Jest silna - kiedy zaciska zęby i dochowuje tajemnicy po gwałcie dokonanym na niej przez możnowładcę germańskiego i puszczonym mu płazem, mimo że jest przecież córką Bolka Okrutnego i kiedy (mimo próby samobójczej) pozwala odesłać na zawsze zrodzonego z tego gwałtu ukochanego synka. Jest mądra - wie, że to przecież świat mężczyzn, podporządkowany ich interesom i zwierzęcym instynktom.
A przecież najważniejsze zadanie dopiero przed nią, Dobrawą Przemyślidką, wysłaną do dzikiego kraju Polan, by - poprzez małżeństwo z Mieszkiem - wprowadzić tam cywilizację rzymską...
Przekonanie męża i jego ludu do porzucenia wszystkich pogańskich zwyczajów przedstawione jest w „Dobrawa pisze CV” jako efekt wielkiej dobroci i przenikliwości Czeszki, co podważają dziś jednak badacze, upatrując w jej działalności roli raczej dekoracyjnej. Tu jednak działać zaczyna magia konceptu Janiny Lesiak, która w swym cyklu, odkrywającym zapomniane polskie królowe, pozwala w pewnym stopniu współczesnym czytelniczkom trochę identyfikować się z historycznymi bohaterkami.
Bo przecież zawsze i wszędzie działa wspólny matkom, wszechobecny strach o dziecko. A cóż mogła zrobić Dobrawa, gdy jej drugi syn, Bolesław zwany Chrobrym, już w wieku kilku lat stał się ofiarą, zakładnikiem wielkiej polityki? Gdy odchodzenie w cień mężowskich wpływów, stopniowa utrata znaczenia na jego dworze sprawiają, że matka (i kobieta) staje się kompletnie bezradna?... To doświadczenie połączy ją z poprzednimi portretowanymi przez Janinę Lesiak królowymi - Cecylią i Anną Jagiellonką. One jednak nigdy, od początku nie miały szansy na męskie zainteresowanie - kochały swój królewskich partnerów, lecz nie były kochane. Bo były brzydkie, schorowane, bezpłodne czy „tylko” stare, jak na tamte czasy...
Książkowe „Było”, „Jest” „Będzie” Dobrawy jest wszak tylko luźną interpretacją niewielu faktów, które o życiu księżniczki przekazali kronikarze. Wydawca zapowiada, że historia Dobrawy jest pod ręką Janiny Lesiak jak patchwork, pozszywany z pozornie niepasujących do siebie kawałków. Jakąś „ludzką”, „kobiecą” nitkę trzeba było do tego znaleźć. Więc może, na przykład, dotkać hemofilię, która czyniła na co dzień nieznośnym życie pięknej#Czeszki? Może dodać kilka sztuczek, które przybliżą współczesnej czytelniczce klasztorną celę, dworską komnatę czy prostą izbę?... Mimo językowej delikatnej stylizacji, bez trudu zatopimy się w ten świat, współodczujemy go. Choć bliskie w ten sposób bohaterkom, odetchniemy przecież z ulgą, że to nie nasze dylematy, że to nie nasz świat..