Od pewnego czasu Bydgoszcz też może poszczycić się swoją wyrocznią. W roli jej kapłanów znaleźli się pracownicy firmy, którą miasto wybrało operatorem Hali Targowej przy ulicy Magdzińskiego. Od Pytii różnią się oni przede wszystkim tym, że odpowiadają rzadko i jeśli już odpowiedzą, to nie w artystycznej formie antycznego heksametru, w której powstały m.in. poematy Homera. Pod jednym względem natomiast na pewno dorównują swej poprzedniczce z Delf. Ich odpowiedzi są równie niejasne i wymagające interpretacji, ba, często nawet nadinterpretacji.
Operatora zabawa w wyrocznię rozpoczęła się na długo przed otwarciem pieczołowicie wyremontowanej hali. Dziennikarze regularnie dopytujący się, kiedy to wreszcie nastąpi, częstowani byli zwykle frazesami i ogólnikami.
Sytuacja powtórzyła się zaledwie parę miesięcy po uroczystej inauguracji, gdy doszło do sporu z większością dzierżawców boksów w hali, co doprowadziło do jej zamknięcia - jak zapewniano - „technicznego”, na kilka miesięcy. W czasie tych kilku miesięcy wymijające odpowiedzi operatora można było jeszcze wytłumaczyć tajemnica biznesową.
Jednak to, co zaserwował operator po upływie terminu, w którym miał przekazać miastu projekt nowego otwarcia, po prostu zwala z nóg: „Nadszedł czas, w którym należy to powiedzieć: DZIĘKUJEMY za chwile pełne kolorowych smaków, zapachów i niepowtarzalnej atmosfery, którą razem tworzyliśmy. (...) Choć ta krótka podróż konceptu HALA TARGOWA dobiega końca, to mamy nadzieję na – do sytego zobaczenia!”.
I co miasto na to? Jaką interpretację pytyjskiej odpowiedzi nam przedstawi?
