Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak usprawnić krematoria w Auschwitz? - recenzja książki "Architekci śmierci"

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Czy producent pieców ponosi winę za Holocaust?
Czy producent pieców ponosi winę za Holocaust?
Karen Bartlett jest londyńską dziennikarka, publikującą m.in. w opiniotwórczych dziennikach „The Times” i „The Guardian”. Jako pisarka chętnie sięga do tematyki II wojny światowej i Holocaustu.

Pierwsza przetłumaczona na język polski książka Bartlett dotyczy jednak nie ofiar Zagłady, lecz prześladowców. A właściwie ich pomocników. Ludwig Topf junior i jego brat Ernst-Wolfgang Topf nikogo własnoręcznie nie uśmiercili ani też nie wydawali zbrodniczych rozkazów. A jednak drugi z nich (pierwszy popełnił samobójstwo w 1945 r.) przez blisko 20 lat po wojnie bronił się przed poważnymi oskarżaniami o współudział w nazistowskich zbrodniach. Uniknął kary, w przeciwieństwie do grupy swych inżynierów, których sąd w ZSRR skazał na 25 lat łagru.

Bracia Topf byli współwłaścicielami, a w latach 1933-1939 także najważniejszymi dyrektorami w firmie Topf i Synowie. Firma powstała w Erfurcie w roku 1868. Za rządów kanclerza Bismarcka stała się wiodącym producentem ciężkiego sprzętu dla przemysłu browarniczego. Mniej ważnym segmentem działalności Topf i Synowie stały się coraz popularniejsze w Europie… piece krematoryjne do spopielania ludzkich zwłok. I ten właśnie „marginalny produkt” stał się przyczyną upadku firmy i niesławy.

Erfurt leży w pobliżu wzgórza, na którym naziści założyli obóz pracy zwany Buchenwald. Z powodu fatalnych warunków w obozie wybuchały epidemie powodujące masowe zgony. Powstał problem szybkiego pozbywania się zwłok. Któż mógł być w tym bardziej pomocny niż funkcjonująca opodal firma Topf i Synowie? Z zamówienia wywiązała się bez zarzutu. Zaowocowało to kolejnymi kontraktami na produkcję pieców do obozów, w tym największego - w Auschwitz.

W „Architektach zagłady” autorka usiłuje dociec, co stało się przyczyną, że szanowani przedsiębiorcy, którzy choć w 1933 r. wstąpili do NSDAP, nie mieli nazistowskich ani nawet antysemickich przekonań, zgodzili się na taką współpracę. Po wojnie Ernst-Wolfgang Topf i jego podwładni bronili się, że nie wiedzieli o zbrodniach, do których dochodziło w obozach. Zachowane dokumenty pokazują jednak, że to nieprawda. Szefostwo firmy nie tylko wiedziało o eksterminacji więźniów, lecz niektórzy z menedżerów… podsuwali nawet SS pomysły racjonalizatorskie, mające przyspieszyć proces spalania zwłok w obozach.

Ernst-Wolfgang Topf żył w RFN do 1979 r. Nigdy nie przyznał się do wspierania Holocaustu. W imieniu całej rodziny publicznie pokajał się natomiast jego kuzyn, żyjący do dziś Hartmut Topf, który jednak nigdy nie miał nic wspólnego z działalnością firmy Topf i Synowie. Zakład ten już nie istnieje. Na jego terenie w Erfurcie, dzięki wysiłkom m.in. Hartmuta Topfa, powstało Miejsce Pamięci i Edukacji, zlokalizowane w głównym budynku administracyjnym firmy.

Karen Bartlett, Architekci śmierci. Rodzina inżynierów Holocaustu, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2020.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera