Zabytkowy dworzec po czwartkowym pożarze wygląda jakby trzymał się w pionie na słowo honoru. „Budynek dawnego dworca towarowego był wielokrotnie zabezpieczany” - zapewniała zaraz po pożarze Grupa Moderator.
Wybrałem się pod nadpalony dworzec dwa dni po pożarze. Dojścia do głównego wejścia strzegł jedynie dwumetrowej długości kawałek biało-czerwonej taśmy. Za nią wprawdzie stoi psia buda, ale jej mieszkaniec prawdopodobnie zapił się na śmierć piwem marki Namysłów, bo butelki z takimi etykietami wysypywały się z jego warowni.
Moderator być może i zabezpieczał budynek, ale na pewno wokół niego nie sprzątał. Budowla z 1912 roku tonie w butelkach i innych odpadkach. Walają się one obok gęstych chaszczy, śmigających w górę na wysokość człowieka. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby okazało się, że w upały butelka zadziałało niczym soczewka i zapaliła śmieci pod dworcem.
