Jak już napomknąłem nie jest to sprawa łatwa, bo grzyb należy do organizmów, mimo iż nie ma tkanek ani organów, wyjątkowo przebiegłych... Owszem co roku pojawia się w naturze, ale stara się wybrać miejsca, gdzie jego dostrzeżenie może nastręczać wiele problemów. Sam należę do tych, którzy uważają, iż szanse ich znalezienia są tak nikłe, w obliczu konkurencyjnych gangów zbieraczy, że tłumię w zarodku pomysł wybrania się na grzybobranie.
Poza wszystkim wiem, że wątrobę mam tylko jedną, a jej przeszczepy to sprawa skomplikowana, co może mnie niepokoić, bo przeważnie trafiam na kolonie grzybów, w najlepszym przypadku niejadalnych oraz trujących, czasami mocno, ba, śmiertelnie. Choć bardzo kuszących swoim wyglądem.
Tak na dobrą sprawę grzyb niewiele różni się od człowieka, choć nie jest zwierzęciem, a tym bardziej rośliną, składa się z nóżki i kapelusza, czyli jak niegdyś urzędnik, a kiedyś polityk (np. Jan Maria Rokita ) lub bankowiec jak Mateusz Morawiecki, gdy pracował w WBK i przywdziewał kapelusz..., obecnie na utrzymaniu żony i żerujący jak huba na politycznym ciele Jarosława Kaczyńskiego. Grzyby tak jak ludzie, w tym też politycy, wcześniej posiadali dwie płcie, obecnie te pierwsze mają nawet cztery, a nasz gatunek więcej niż kilkadziesiąt, co do końca nie jest jeszcze ustalone.
Grzybobranie to też fascynująca rywalizacja przeniesiona do mediów społecznościowych, gdzie grzybiarze chwalą się swoimi osiągnięciami na podobieństwo wędkarzy czy myśliwych podczas pokotowego szaleństwa.
Jesienią fejsbuki, instagramy, tik-toki zapełniają się koszami dorodnych prawdziwków, czarnych łebków, maślaków i smacznych sów, które mimo iż udają te trujące, też padają ofiarą zbieraczy. Najbardziej podobała mi się jednak fotka z pozostawionym przy trzech niewielkich jeszcze sowach napisem „rezerwacja”, co pokazuje jakiś, zdawałoby się, nowy trend zbieractwa - poczekajmy, aż podrosną, potem je wytniemy! To tak, jak szczere rozmowy młodzieży z politykami - poczekajmy, aż podrosną, potem ich też oszukamy.
Mój znajomy, zapalony grzybiarz, zrozpaczony słabymi tegorocznymi zbiorami grzybów, zamieszczał zdjęcia swoich trofeów z lat poprzednich jako aktualne i prosił już bardzo dorosłego syna o powiększanie ich w fotoszopie, nie mogąc wprost znieść własnych mizernych osiągnięć. Mało tego, po opróżnieniu flaszki burbona, topiąc grzybi smutek, napisał, iż znalazł okaz czasznicy olbrzymiej, grzyba tak rzadkiego, że zwanego w leśnych kręgach Świętym Graalem, choć dla mnie to zwykła purchawka; tak na pierwszy rzut mojego niewprawnego oka.
Grzybiarzy, a nawet wędkarzy, nie do końca, ale można usprawiedliwić z fejkowych kłamliwych zapędów. Ale taka Marianna Schreiber, influenserka, przy okazji powodzi napisała na platformie X (tam można prawie wszystko, a będzie można jeszcze więcej), że już zginęło ponad sto osób i to tylko w Kotlinie Kłodzkiej. A co! Kto jej zabroni?
Podobnie jak przypadkowo napotkanemu przeze mnie klientowi Lidla, który uprzedził mnie, bym nie jechał Mostem Bernardyńskim, bo ten w każdej chwili może się zawalić, dodał też, iż wstrząsające informacje ma z pierwszej... internetowej ręki. To akurat sprawdziłem, internet był niewinny, co świadczy jedynie o tym, że jest on w stanie znieść i pomieścić każde kłamstwo oraz manipulacje, jeszcze te nieopublikowane czyli nawet bez jego wiedzy.
Nie inaczej było w przypadku polskiej ikony ruchów antyszczepionkowych, znanej także w naszym mieście Justyny Sochy, która w czasach pandemicznych, posługując się mediami społecznościowymi, posądziła lekarzy o świadomą eutanazję. Według niej, anestezjolodzy mordowali pacjentów, by zwolnić łóżka dla następnych pacjentów. Sprawa po latach znalazła swój finał w sądzie. Liderkę ze „Stop-Nop” uznano za winną, choć wyrok jest nieprawomocny.
Pomimo mojego zdystansowania wobec grzybobrania uważam, iż w obliczu rozpoczynającego się weekendu lepiej spędzić parę godzin w leśnym realu niż zatapiać się w ekranie komórki bądź komputera. Oczywiście nie zapominając o tym, iż w szlagierowym serialu „Last of Us” (wkrótce kolejny sezon) ludzkość została niemal wykończona przez... grzyby.
