Urzędnicy usiłują zmorę przekuć na atut – Solanki mają być
atrakcją dla przemysłowych inwestorów. Inowrocław jest paradoksem w dziedzinie
łączenia przeciwieństw. To chyba jedyne miasto w Polsce, które ma uzdrowisko
tuż obok wielkich zakładów przemysłowych. Może uda się to jednak pogodzić.
<!** Image 2 align=middle alt="Image 200412" >
Kuracjusz wjeżdżający do Inowrocławia może być
skonsternowany. Od strony Poznania mija zapylone zakłady chemiczne, a od
Bydgoszczy – kominy Inofamy i Ireny.
- Nawet nie wiedziałem, że macie taki ładny park, bo kojarzę
wasze miasto tylko z piekielnych korków i zakładowych kominów – mówi gitarzysta
zespołu Strachy Na Lachy, Andrzej Kozakiewicz, który niedawno nocował po
koncercie w jednym z pensjonatów w Solankach i był zachwycony. - Macie piękny
park i tylko szkoda, że mało kto o tym wie.
Władze miasta od dekady inwestują w Solanki, co zresztą spotyka się z buntem
części mieszkańców. Park jest duży i piękny, ale ma dwie wady – mało kto o nim
wie, a spod tężni widać wielkie kominy. Czy da się pogodzić przemysł i
uzdrowisko?
<!** Image 3 align=middle alt="Image 200412" >
Wiceprezydent Ireneusz Stachowiak, który kilka dni temu
podpisywał w Toruniu umowę na unijne dofinansowanie dla parku ocenia, że na
pewno nie można „przerzucić” potencjału tylko na zdrój.
- Uzdrowisko nie zapewni tylu miejsc pracy. Jest ono
dodatkiem, wzbogacającym elementem, które powinno się rozwijać równolegle z
przemysłem – przyznaje.
Inowrocław chce więc rozwijać równolegle uzdrowisko oraz
przemysł, ale ten mniej uciążliwy dla środowiska. Gdy pojawią się
przedsiębiorcy, powinni oni zauważyć, że w mieście można nie tylko zbudować
zakład, ale też prowadzić szkolenia, czy spotkania biznesowe, albo podejmować
gości w spa.
<!** Image 4 align=middle alt="Image 200412" >
- Kiedy pojawią się ludzie z kapitałem, także nasi rodzimi
przedsiębiorcy zauważą, że potrzeba tu restauracji czy obiektów rekreacyjnych –
utrzymuje Ireneusz Stachowiak.
Szkopuł w tym, że na razie w Inowrocławiu większego kapitału
ani widu, ani słychu. Miasto podpisało więc porozumienie z Polską Agencją Informacji i Inwestycji
Zagranicznych, która ma pomóc w promocji stref gospodarczych, które rok temu
hucznie otwarto i które od tego czasu stoją odłogiem, bo nikt nie chce tam
zainwestować.
Tymczasem czas goni. W mieście upadają bowiem kolejne duże
zakłady, a w ich miejsce nie ma nowych firm, które przyjmą zwolnionych. Obecnie
pracy nie ma ponad 6,5 tys. inowrocławian.
Październik bez pracy
2012 - 6577
2011 - 6329
2010 - 5922
2009 - 6030