Sposób udostępniania prac klasowych, sprawdzianów czy kartkówek określa statut szkoły, który tworzony jest w oparciu o rozporządzenia ministra edukacji narodowej w sprawie ramowych statutów publicznego przedszkola oraz publicznych szkół.
Rozumiem szkoły, które mają zapis w statutach, że nie dają uczniom klasówek do domu, lecz do wglądu na terenie szkoły. Bo rzeczywiście zdarzają się sytuacje, że sprawdziany nie wracają. Tymczasem nauczyciel powinien je gromadzić w ciągu roku szkolnego, by mieć możliwość porównania, czy dziecko zrobiło postępy czy nie. Rozumiem też rodziców. Uważam, że dobrze mieć wgląd do pracy klasowej, która podlega ocenianiu.
PRZECZYTAJ:Czy uczniowie powinni przynosić sprawdziany do domów, by rodzice mieli do nich od razu wgląd?
W ostatnich latach kładziemy nacisk na to, by ocena była przede wszystkim nośnikiem informacji: jaką uczeń posiada wiedzę, a jakiej nie ma, czy ma np. umiejętność analizowania wiadomości i zastosowania wiedzy w praktyce. Moim zdaniem, zwłaszcza w przypadku młodszych dzieci, dobrze byłoby, aby jednak sprawdziany uczniowie zabierali do domów. Te dzieci często wymagają więcej uwagi i nie dziwię się rodzicom, że chcą na bieżąco śledzić postępy swoich pociech.
Szkoły problem z klasówkami powinny rozwiązać indywidualnie, uwzględniając oczekiwania rodziców. Jedne dzieci są bowiem bardziej dojrzałe, inne mniej i dlatego warto, aby rodzice, jeśli uznają, że jest taka potrzeba, poinformowali o tym dyrektorów szkół bądź wychowawców. W przypadku starszych uczniów, którzy są bardziej samodzielni, wystarczy, aby rodzice udzielili im wsparcia emocjonalnego, by pomagali im w budowaniu poczucia własnej wartości. Jestem przeciwna temu, aby kserować klasówki czy sprawdziany. Lepiej, żeby ten czas nauczyciel poświęcił na pracę z uczniem.