Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzki smak sukcesu - „My, superimigranci”

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Berlin dał jej rodzinie pieniądze, ale nie dał szczęścia
Berlin dał jej rodzinie pieniądze, ale nie dał szczęścia
Miała wtedy 17 lat. Po kolejnych siedemnastu tak wspomina ten dzień: „Z raju dla emerytów, w którym najpopularniejszym miejscem spotkań jest buda z kebabem, do dzielnicy pełnej sklepów ze zdrową żywnością i brudnych ulic. I mostem, z którego - teoretycznie - można by się rzucić”.

W ten sposób Emilia Smechowski rozpoczęła nowy etap życia - w pełni samodzielny. Wbrew pozorom, autorka nie jest dzieckiem z patologicznej rodziny. W Berlinie znalazła się w wieku przedszkolnym, jako dziecko imigrantów z Polski. Nie byli to jednak mieszkańcy czworaków. Wręcz przeciwnie. Oboje rodzice Emilii wykonywali w ojczyźnie szanowany i kojarzący się z życiową stabilizacją zawód lekarza. Tyle że ta stabilizacja w Polsce lat 80. oznaczała jedynie mieszkanie w bloku przy szpitalu w Wejherowie i dużego fiata przed blokiem.

Państwo wtedy jeszcze Śmiechowscy czmychnęli więc do Niemiec i wykorzystali tam niemieckie korzenie. Mieli szczęście, że w Berlinie znaleźli się na 2,5 roku przed upadkiem muru. Zdążyli się jeszcze załapać na szybką i kompleksową pomoc, uwieńczoną równie szybkim nadaniem niemieckiego obywatelstwa. A wyuczony w Polsce zawód w połączeniu z nadzwyczajną pracowitością pozwolił już wtedy Smechowskim szybko dołączyć do klasy wyższej średniej. Przejawem tego była przeprowadzka do willi na peryferiach Berlina i przesiadka do audi.

Emilia Smechowski wydała swe wspomnienia jednak nie po to, by pochwalić się obrotnymi rodzicami. Przeciwnie, pokazuje, jaką cenę trzeba było za to płacić. W domu, a tym bardziej poza domem, przestali rozmawiać po polsku. Nie nawiązywali kontaktów z niemiecką Polonią, ze wszech miar starając się ukrywać polskie pochodzenie. Notabene, inni Polacy, odnoszący w Niemczech względne sukcesy, również do nich nie lgnęli. Dlatego mniejszość polska w Niemczech, zdaniem autorki, jest jak duch - niewidzialna. Tym różni się np. od mniejszości tureckiej czy serbskiej. Małżeństwo rodziców też nie wytrzymało zabiegów przeistaczania się Śmiechowskich w idealnych Niemców.

Córka odeszła więc z domowego dobrobytu i wieku 17 lat zaczęła mieszkać w wynajętym mieszkaniu i sama się utrzymywać. Na szczęście nie zeszła na psy. Autorka jest niezależną dziennikarką. Publikuje m.in. w dziennikach „Die Zeit” i „Süddeutsche Zeitung”.

Emilia Smechowski, My, superimigranci, Wyd. Znak, Warszawa 2018.

LICZ SIĘ ZE ŚWIĘTAMI - ŚWIĘTA NA WYJEŹDZIE.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!