Wczoraj informowaliśmy o tym, że Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy podjął kontrowersyjną decyzję. Zgodził się na to, by Łukasz Niedźwiecki, były wiceprezydent, został nowym prezesem MZK. Poprzednik, przypominamy, złożył rezygnację, ponieważ nie chciał zgodzić się na podpisanie niekorzystnych dla spółki umów.
Kiedy o zmianach kadrowych dowiedzieli się pracownicy, postanowili rozpocząć dziki strajk. Niektórzy kierowcy i motorniczy nie chcieli wyjechać na trasę. Liderzy związkowi powstrzymali wybuch niekontrolowanego buntu.
Andrzej Arndt, przewodniczący związku pracowników komunikacji miejskiej, powiedział nam, że były prezes Paweł Czyrny ustabilizował sytuacje w spółce. MZK zaczęły przynosić zyski. Marek Napierała, lider zakładowej „Solidarności” oświadczył, że załoga postawiła warunek - były prezes musi wrócić.
- Nie chcemy zadymy, prezesem spółki nie może być ktoś, kto chciał ją zniszczyć - twierdzi Marek Napierała.
W poniedziałek związkowcy ujawnią materiały, ich zdaniem, obciążające ZDMiKP oraz prezydenta.